Powstanie miasta i WSK

  • Był czas, kiedy w świdnickiej Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego pracowało ponad 10 tys. osób, a dla niektórych obowiązki zawodowe nie kończyły się w piątek czy w sobotę po południu. Jeden telefon sprawiał, że nawet w nocy albo w niedzielę trzeba było iść „na zakład”, jak się wówczas mówiło. Z własnego doświadczenia doskonale znał to Włodzimierz Karpiuk, inżynier, konstruktor, specjalista ds. marketingu, który w WSK spędził kilkadziesiąt lat. Zacznijmy jednak od początku…

  • Polska jest jednym z siedmiu krajów świata, które produkują śmigłowce własnej konstrukcji. Zaczęło się w 1956 roku, dokładnie – kiedy pierwszy licencyjny śmigłowiec SM-1 zmontowany w WSK Świdnik wniósł się w powietrze, prowadzony przez rosyjskiego pilota doświadczalnego, Wsiewołoda Winnickiego.

  • Lata dziewięćdziesiąte – prywatyzacja i skok w nowoczesność

    Początek lat osiemdziesiątych, to funkcjonowanie Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w strukturze wielozakładowej kierowanej przez Zdzisława Smolińskiego – dyrektora naczelnego, Wiesława Sobkę – dyrektora technicznego i Szymona Arasimowicza – dyrektora do spraw mieszkaniowych. W tym okresie w związku z prężną rozbudową miasta Świdnika pojawiły się problemy z dostawą odpowiedniej ilości wody oraz odprowadzeniem ścieków. W roku 1989 oddano do użytku nowe ujęcie wody dla Świdnika, znajdujące się na terenie gminy Mełgiew. Rozwiązało ono problem ilości i jakości wody na wiele lat, a w roku 1991 oddano do eksploatacji kolektor sanitarny odprowadzający ścieki ze Świdnika do lubelskiej oczyszczalni Hajdów.

  • 29 października 1996 roku, około godziny 13.30 Zbigniew Dąbski uruchomił silnik PZL SW-4, nowego śmigłowca skonstruowanego w Zakładzie Badawczo-Rozwojowym PZL Świdnik. Wychodząc kilka minut wcześniej z hangaru, westchnął ciężko, spoglądając na tłum obserwatorów. Można by pomyśleć, że obawia się ich bardziej niż lotu, który go za chwilę czekał. Przy pierwszej próbie rozruchu turbina „nie zaskoczyła”, ale po chwili pracowała już na normalnych obrotach. Po rozgrzaniu silnika pilot podniósł śmigłowiec pionowo, na wysokość 5 metrów.

Wybrane fotografie