W ubiegłym tygodniu pożegnaliśmy Halinę Ciszewską – nauczycielkę, pasjonatkę literatury i sztuki, zapaloną podróżniczkę, harcerkę.
Bywają takie książki, które nikogo nie pozostawiają obojętnym. Jednym się podobają, innych doprowadzają do szału, niektórzy zachwycają się fabułą, podczas gdy innych denerwują misternie prowadzone wątki. Jedni nie mogą oderwać się od lektury, inni ociągają się zanim w ogóle zajrzą do środka. Ale wszyscy obcując z nimi czegoś się uczą. I na końcu wszyscy zgadzają się, że mieli do czynienia z wielką literaturą.
Tak samo jest z ludźmi. Zdarzają się tacy, których jedni kochają, inni ledwo tolerują, pozostali nie znoszą, ale wszyscy szanują. Pani Halinka taka właśnie była.