Świdnicki Lipiec i czasy Solidarności

  • Historia Radia Solidarność (I)

    Hasło „Strogow” dla mieszkańców Świdnika to nie tylko imię bohatera filmu „Kurier carski”, co przede wszystkim sygnał tak bliskiego wielu sercom miejscowego radia „Solidarność”. Działało ono z powodzeniem od 1983 do 1988 roku i stanowiło niepowtarzalny w skali kraju (czy tylko?) fenomen. W czasie pięciu lat, mimo nieustających wysiłków wyspecjalizowanego aparatu Służby Bezpieczeństwa, wyemitowało ono w eter z tak niewielkiego terenu ponad czterdzieści audycji. Większość z nich – dla zachowania tradycji – rozpoczynała się tym samym fragmentem filmowej melodii, co audycje „Solidarności” puszczane przez radiowęzeł WSK w okresie legalnego istnienia Związku przed 13 grudnia 1981 roku.

  • W tym roku przypada 33. rocznica świdnickich spacerów. Dziesięć dni lutego 1982 roku, bo tyle trwał ten swoisty protest świdniczan, wspominają – w artykule Anny Konopki z 2007 roku, Lucyna Matejczuk i Urszula Radek. Obie panie, podobnie jak i ich rodziny, działały w tym czasie w Solidarności. Wszyscy też spacerowali ulicą Sławińskiego.

  • W oktawie Wszystkich Świętych, nawiedzając nasz cmentarz warto w alei Zasłużonych zatrzymać się przy grobie Zasłużonego dla miasta Świdnika ks. Jana Hryniewicza.
    Niedawno minęła kolejna rocznica śmierci tego "Ojca Kościoła" w Świdniku, budowniczego pierwszego kościoła w mieście i pierwszego proboszcza parafii pw. NMP Matki Kościoła.
    Dzięki uprzejmości świdniczanina, ojca Tomasza Wrońskiego, na naszym portalu Świdnik na Kartach Historii w dziale "Nagrania" zamieszczono archiwalne nagranie fragmentu jego przejmującego wystąpienia z okazji pogrzebu ks. Popiełuszki 3 XI 1984 r.

  • Starszym jako wspomnienie, młodym dla uświadomienia

    Kolejna rocznica Świdnickiego Lipca staje się dobrą okazją, do przypomnienia wydarzeń i faktów z tamtych dni. Wielu z nas miało wtedy swoje miejsce w tych historycznych zmaganiach, opowiadając się za powiewem czegoś nieznanego a zarazem pięknego i fascynującego. Opowiedzmy po swojemu o tym, co wtedy czuliśmy i jak reagowaliśmy, szukając właściwej i prostej drogi do normalności. Kiedy wyciągam z szuflady pożółkłe kartki z pamiętnika, zastanawiam się, które fragmenty dać do druku w Głosie Świdnika. W minionym ćwierćwieczu przecież tyle się wokół nas działo dobrego i złego, że każdy, kto przyjął wyzwanie bycia w orbicie tych wydarzeń, ma co wspominać. Mój pamiętnik jest dość pokaźny i zawartość jego jest mi w całości bliska, bo stanowi o życiu moim, mojej rodziny i przyjaciół, walczących po tej samej stronie barykady. Każdy więc fragment, wyrwany z całości, nie będzie w stanie odzwierciedlić pełnego obrazu – bezpowrotnie minionego okresu. Toteż tylko przelotnie spróbuję musnąć tamtych czasów, przenosząc niektóre fragmenty moich przeżyć na łamy GŚ.

Wybrane fotografie