*Solidarność* - czas nadziei (2)

4 września przedstawiciele komitetu zgłosili w dyrekcji wniosek o umożliwienie im wyjazdu do Gdańska, w celu nawiązania kontaktu z tamtejszymi komitetami, gdyż, jak stwierdzili, nie mają pełnej jasności, co do dalszej pracy w tworzeniu ogniw nowych związków zawodowych. Następnego dnia, 5 września, niezależnie od siebie, wyjeżdżają do Gdańska przedstawiciele 3 zakładów pracy z Lubeszczyzny: WSK Świdnik, Fabryki Samochodów Ciężarowych oraz Lokomotywowni PKP Lublin. Jak wspomina Józef Kępski, przedstawiciele załogi WSK początkowo otrzymują od dyrektora naczelnego Jana Czogały możliwość lotu do Gdańska zakładowym śmigłowcem. Ostatecznie, delegacja w pięcioosobowym składzie: Antoni Grzegorczyk, Zygmunt Karwowski, Józef Kępski, Ryszard Kuć i Zbigniew Puczek otrzymuje zakładowy samochód „Nysa”. Wyjazd odbywa się w ramach służbowej delegacji. Przedstawiciele WSK docierają w Gdańsku do Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego, gdzie spotykają się z Lechem Wałęsą. Delegację przyjmuje prawdopodobnie Andrzej Gwiazda. Delegaci ze Świdnika otrzymują jedynie ogólne materiały o tworzeniu nowych związków zawodowych. Do spotkania z Lechem Wałęsą nie dochodzi. Wobec połowicznych efektów wyjazdu, wśród delegatów dojrzewa myśl o konieczności szybkiego powołania międzyzakładowej struktury związkowej w Lublinie i Świdniku.

Z wizytą delegacji ze Świdnika w Gdańsku związana jest pewna anegdota, przytoczona przez Piotra Zarembę w książce „Młodopolacy”, którą Arkadiusz Rybicki, jeden z założycieli Ruchu Młodej Polski i redaktor pisma opozycyjnego „Bratniak” opisał następująco: - Przed Sierpniem w „Bratniaku” podawano mój adres jako siedzibę redakcji. (...) W dwa, trzy dni po strajku o szóstej rano słyszę walenie do drzwi mojego mieszkania. Myślę: oczywiście bezpieka. Patrzę przez judasza, stoi trzech facetów w skórach. Otwieram, a oni mówią: my jesteśmy delegacją ze Świdnika. Czy to redakcja „Bratniaka”? Tak. Przyszliśmy zaprenumerować pięć tysięcy egzemplarzy dla całej załogi. A nakład „Bratniaka” to było wtedy około trzech tysięcy.

8 września 1980 r. w WSK odbyło się posiedzenie Komitetu Strajkowego, podczas którego uczestnicy delegacji do Gdańska zdali relację ze swojego pobytu w Międzyzakładowym Komitecie Strajkowym. Przywieźli stamtąd następujące wytyczne:

1. organizować niezależne samorządne związki zawodowe, jeśli będzie tego chciała większość załogi,
2. powinny istnieć dwa związki (dotychczasowe i niezależne) i ze sobą współpracować,
3. powoływanie niezależnych związków zawodowych winno być uzgodnione z dyrekcją, aby nie dopuścić do bałaganu i rozgardiaszu,
4. wybory muszą być demokratyczne i tajne,
5. pracownicy etatowi nowych związków będą wynagradzani z funduszów niezależnych związków zawodowych,
6. o ile na początek nie będą mieli w Świdniku funduszów, to otrzymają je z Gdańska.

9 września 1980 r. Komitet Strajkowy WSK przekształca się w Zakładowy Komitet Założycielski Niezależnych Związków Zawodowych WSK Świdnik, liczący 64 osoby. Wybrano 7-osobowe prezydium w składzie: Zofia Bartkiewicz (przewodnicząca), Zbigniew Puczek (wiceprzewodniczący), Zygmunt Karwowski (wiceprzewodniczący), Antoni Grzegorczyk, Józef Kępski, Ryszard Kuć i Roman Olcha. Przedstawiciele komitetu organizują spotkania z załogami dziesięciu wydziałów WSK, podczas których informują o wynikach rozmów w Gdańsku, prezentują projekt statutu związku zawodowego i najbliższe zadania. Większość załogi deklaruje przystąpienie do nowego związku.9

10 września 1980 r., o godz. 16.00, w Klubie Wynalazczości i Racjonalizacji w Świdniku, z inspiracji Komitetu Założycielskiego Niezależnych Związków Zawodowych przy WSK Świdnik rozpoczyna się spotkanie z udziałem 92 osób, reprezentujących 27-28 zakładów pracy i środowisk pracowniczych. Ożywiona dyskusja dotyczy zadań związków zawodowych. Reprezentowane są następujące zakłady pracy: WSK Świdnik, Fabryka Samochodów Ciężarowych Lublin, Węzeł Lubelski PKP, Lokomotywownia Chełm, Fabryka Maszyn Rolniczych „Agromet” Lublin, Zakłady Azotowe Puławy, Lubelskie Zakłady Naprawy Samochodów, „Predom-Org”, Zakłady Naprawczo-Produkcyjne Mechanizacji Rolnictwa, Przedsiębiorstwo Transportowe PTSK, Międzywojewódzka Spółdzielnia Handlowa Inwalidów, Zakłady Mechaniczne WZSR Lubartów, Zakłady Wytwórcze Magnetofonów „Unitra-Lubartów”, Centrum Radiowo-Telewizyjne, Elektromontaż - Lublin, Lubelskie Zakłady Farmaceutyczne „Polfa”, Polmozbyt-POSiCZ Lublin, Polmozbyt-Majdanek, Pracownie Konserwacji Zabytków, Instytut Nawozów Sztucznych Puławy, Zakłady Naprawczo-Remontowe Akademii Medycznej, Zakład Odczynników Chemicznych Lublin, Instytut Upraw, Nawożenia i Gleboznawstwa Puławy, Spółdzielnia „Spoina”, PKS II Oddział Puławy, Zespół Opieki Zdrowotnej Świdnik, Regionalny Związek Spółdzielni Inwalidów Lublin, Ośrodek Rozwoju Techniki Lublin, Przedsiębiorstwo Transportu Łączności nr 6 Lublin. Najliczniejsza delegacja, z ZA Puławy, liczy aż 10 osób.

Na początku spotkania spór wywołuje obecność prasy. Obok partyjnego „Sztandaru Ludu” prasę reprezentuje też m.in. opozycyjny „Robotnik” w osobie Wojciecha Onyszkiewicza. Zwłaszcza obecności dziennikarza „Robotnika” przeciwna jest delegacja z Puław (skądinąd najliczniejsza, bo aż 10-osobowa). W obronie pisma KOR staje Czesław Niezgoda, grożąc zerwaniem obrad: -„Robotnik” to nasze pismo, nauczyło nas strajkować. Jeśli doszlibyśmy do wniosku, że jest niepotrzebny, to my kolejarze opuszczamy obrady - ostrzega Niezgoda. W głosowaniu wszyscy delegaci opowiadają się za pozostaniem dziennikarzy na sali.

Spotkaniu przewodniczyli kolejno przedstawiciele WSK Świdnik: Zbigniew Puczek, Zofia Bartkiewicz i Zygmunt Karwowski. Karwowski poinformował o działaniach podjętych przez Komitet Założycielski w WSK: zarejestrowaniu się w Urzędzie Wojewódzkim, zwróceniu się do dyrekcji o przyznanie lokalu oraz oddelegowaniu dwóch osób do organizacji związku. Przedstawiciele innych zakładów informowali o sytuacji w ich przedsiębiorstwach, o organizowaniu nowych związków, o przeszkodach czynionych przez dyrekcje, partię i „stare związki”, o atmosferze rozliczeń. Głos zabierała m.in. Zofia Bartkiewicz z WSK. - Trzeba wyjaśnić na wydziałach, czego tak kurczowo trzymają się niektóre osoby swoich stołków, niech CRZZ rozliczy wszystkich dygnitarzy. Zwracam się o to jeszcze jako członek partii i radny. To co robimy to robimy dla dobra ludzi, aby CRZZ nie przeszkadzała - mówiła Bartkiewicz.

Powołując się na porozumienie, podpisane 31 sierpnia 1980 r. w Stoczni Gdańskiej, utworzono Międzyzakładowy Środkowo-Wschodni Komitet Założycielski Niezależnych Samorządnych Związków Zawodowych z siedzibą w Lublinie. Jego przewodniczącym został Czesław Niezgoda z Lokomotywowni PKP Lublin. W skład komitetu weszli ponadto: Ryszard Kuć z WSK Świdnik (jako wiceprzewodniczący), Stanisław Daniel z FSC Lublin (jako wiceprzewodniczący) oraz Jerzy Gregorowicz (ZWM Unitra Lubartów), Aleksander Chrzanowski (FMR Agromet Lublin), Zdzisław Kudyk (ZA Puławy), dr Jan Nakonieczny (IUNG Puławy), Bolesław Ćwikła (PTŁ Lublin), Marian Smalec (RZSI Lublin), Jan Bochra (LZNS), Wiesław Krzyszczak (LZF Polfa) i Ryszard Jankowski (PKZ Lublin).

Już 12 września przystąpienie do „nowych związków” zadeklarowała zdecydowana większość załogi WSK. Na terenie zakładu zbierane są deklaracje pracowników w tej sprawie. Przykład Świdnika oddziałuje na wiele innych zakładów pracy. W następnych dniach na poszczególnych wydziałach organizowane są zebrania założycielskie, na których pracownicy zapoznawani są uchwałą założycielską Międzyzakładowego Środkowo-Wschodniego Komitetu Założycielskiego. Dyskutowany jest projekt nowej ustawy o związkach zawodowych. Na wydziale 060 do nowych związków zapisało się 100 procent pracowników.

13 września 1980 r., podczas plenarnego posiedzenia KW PZPR, Bogusław Kępka, I sekretarz OOP nr 8 w WSK Świdnik mówił o lipcowych strajkach: - ... chcę jako bezpośredni uczestnik tych wydarzeń powiedzieć, że to było spontaniczne. Bez organizowania żadnego, to po prostu nabrzmiałe problemy... Dzisiaj członkowie partii zastanawiają się dlaczego do tego doszło. Przecież w dyskusji przed VIII Zjazdem PZPR w dyskusji przed wyborami do Sejmu te problemy z WSK wyszły. (...) władze centralne nie zauważyły faktu, że Lubelszczyzna gdzie jest lud pracowniczy i cierpliwy, który się ruszył z żądaniami, trzeba było wyciągnąć jakieś wnioski z tego, że coś tu jest nie tak. Niemniej jednak chyba też w Komitecie Centralnym zbyt długo czekano, czy myślano jakimiś kategoriami, że to jest tylko zryw. Już wtedy to trzeba było przemyśleć i sprawdzić i wyciągnąć wnioski już z tego. (...) Na pewno na Lubelszczyźnie był to pierwszy przypadek strajków, nie było jakichś doświadczeń, jak sprawę załagodzić, jak sprawę załatwić. I my jako działacze partyjni, i ludzie którzy żądali swoich słusznych praw nie mieliśmy żadnego doświadczenia...”