*Solidarność* - czas nadziei (14)
21 października 1981 r. w Urzędzie Miejskim w Świdniku zorganizowano spotkanie przedstawicieli świdnickich zakładów pracy z wojewodą lubelskim. „Krytyczna sytuacja zaopatrzeniowa naszego miasta i regionu w środki żywności, tj. mięso, pieczywo, nabiał i inne, a także w artykuły osobistego użytku tj. odzież, środki higieny osobistej oraz w podstawowe artykuły wyposażenia mieszkań - spowodowała wzrost napięcia społecznego, grożący wybuchem niekontrolowanego protestu społeczeństwa” - napisano w rezolucji, którą przekazano wojewodzie. Reprezentanci środowisk pracowniczych zażądali poprawy zaopatrzenia.
W październiku 1981 r., w związku z krytyczną sytuacją zaopatrzeniową na mięso i wędliny - mimo posiadanych kartek, w kolejkach stały na zmianę całe rodziny, łącznie z dziećmi - Urszula Radek zgłosiła propozycję rozwiązania tego problemu. Zaproponowała podział miasta na okręgi i rejestrację raz w miesiącu w sklepach mięsnych kartek na określony dzień celem ich realizacji. Rozwiązanie to Komisja Zakładowa przyjęła z uznaniem. Wtedy to powstał zespół dwustronny, w skład którego weszli przedstawiciele „Solidarności” i działu zaopatrzenia Urzędu Miasta, którzy opracowali system przydziału poszczególnych mieszkańców do sklepów. W każdym sklepie mięsnym nastąpiła rejestracja kartek na poszczególne dni miesiąca. Do pracy tej chętnie włączyli się związkowcy „Solidarności”. Dzięki temu przedsięwzięciu skończyły się trudności z odebraniem przydziału kartkowego, a kupujący stał w kolejce kilkanaście minut, żeby odebrać minimum przydziału.
28 października 1981 r., między godz. 12.00 a 13.00, „Solidarność” przeprowadziła w całym kraju jednogodzinny strajk ostrzegawczy, mający być wyrazem dezaprobaty związku wobec polityki rządu (brak skutecznych działań dla przezwyciężenia pogłębiającego się kryzysu gospodarczego, narastająca polityka konfrontacji wobec „Solidarności”). W strajku wzięła udział także załoga WSK Świdnik (z wyjątkiem służb ruchu ciągłego). Przyczyny strajku wyjaśnił przez radiowęzeł Andrzej Sokołowski. Ogółem, na 314 zakładów pracy woj. lubelskiego (bez instytucji), pełnym strajkiem objętych zostało około 50 zakładów pracy, częściowym - około 120. Na łączną liczbę około 230 tys. osób pracujących na pierwszej zmianie, strajkowało około 50 tys. osób. W proteście wzięło udział około 60 proc. będących w pracy członków PZPR.
Mało kto zdaje sobie sprawę, że nad krajem gromadzą się już ciemne chmury. Z materiałów KW PZPR: „Członkowie partii m.in. na odbytych w ostatnich dniach spotkaniach domagają się podjęcia konsekwentnych działań zmierzających do ograniczenia wrogiej działalności ekstremalnych grup „Solidarności”, głównie jej kierownictwa. Z aprobatą przyjmowane są decyzje rządu o organizowaniu grup operacyjnych wojska dla zaprowadzenia ładu i porządku.” Wymarzonym „kąskiem” dla oficjalnej propagandy staje się wystąpienie Mariana Jurczyka, przewodniczącego szczecińskiej „Solidarności”, który 25 października 1981 r., w Zakładach Meblarskich w Trzebiatowie mówi o budowaniu szubienic dla przedstawicieli władz. Przez oficjalne środki przekazu przetacza się fala ostrych ataków na „Solidarność”.
W drugiej połowie października 1981 r., w środowiskach „Solidarności” głośny staje się list otwarty „Żołnierzy Garnizonu Lublin”. Jest on reakcją na decyzję rządu ogłoszoną 16 października o przedłużeniu służby wojskowej o dwa miesiące pod pretekstem „przygotowania do zimy”. Według autorów listu decyzja rządu spotkała się z powszechnym potępieniem we wszystkich jednostkach garnizonu lubelskiego. „Jako nie „zarażeni” „Solidarnością” władze łudzą się, że w razie rozruchów będziemy ślepo wykonywać rozkazy. Otóż oświadczamy, że pomimo iż do związku należeć jeszcze nie możemy, całym sercem jesteśmy z wami. Nie zamierzamy być bezwolnym narzędziem w ręku władzy. (...) nie zamierzamy walczyć z robotnikami i chcemy i będziemy im służyć. Pomimo różnych oszczerstw szerzonych w naszych jednostkach o „Solidarności” my wiemy doskonale po czyjej stronie jest słuszność, po czyjej stronie będziemy służyć w razie potrzeby...”
Zaostrzają się też wypowiedzi związkowców. Oto fragment audycji nadanej 4 listopada 1981 r. przez radiowęzeł WSK Świdnik: „Dość władzy z którą rozmowa na argumenty jest niemożliwa. Trzeba jeszcze raz udowodnić, że siła jest po naszej stronie. Potrafimy uzmysłowić tej władzy, że nie powinna mieć złudzeń co do naszej determinacji i dążenia do faktycznej, a nie słownej poprawy życia. Nie dajmy sobie wmówić że strajki to nonsens. Ileż takich godzin naszego rzekomego wysiłku władza codziennie marnuje”.
5 listopada 1981 r. czterdziesty numer zakładowego pisma „Solidarności” przybiera nazwę „Grot”, podobno w nawiązaniu do pseudonimu Stefana Roweckiego - „Grota”, legendarnego podziemnego dowódcy Armii Krajowej w okresie II wojny światowej. Pomysłodawcą nazwy był Eugeniusz Popkiewicz.
Wcześniej, 3 listopada 1981 r., redakcja pisma odmawia poddania się wymogom peerelowskiej cenzury. 20 października 1981 r. pismo w tej sprawie wystosował do redakcji Mieczysław Wereski, dyrektor Okręgowego Urzędu Kontroli Publikacji i Widowisk w Lublinie. Powołując się na regulamin sprawowania kontroli publikacji i widowisk, wprowadzony uchwałą Rady Państwa z dnia 17 września 1981 r., dyrektor Wereski wezwał redakcję „Biuletynu Związkowego” do dostarczenia sześciu egzemplarzy pisma w terminie do 30 października 1981 r. oraz dalszego systematycznego nadsyłania następnych numerów bezpośrednio po ich wykonaniu. W przypadku niedopełnienia obowiązku, cenzor Wereski groził skierowaniem sprawy na drogę postępowania karno-administracyjnego. W odpowiedzi redaktor Alfred Bondos poinformował ekspozyturę peerelowskiej cenzury w Lublinie, że „Biuletyn Związkowy” powołany został do życia 5 listopada 1980 r., zatem na długo przed wydaniem kontrowersyjnej uchwały. Na zasadzie, że prawo (w tym wypadku regulamin) nie działa wstecz, żądanie cenzury red. Bondos uznał za bezpodstawne.
6 listopada 1981 r. w WSK Świdnik odbyło się spotkanie Komitetu Założycielskiego Samorządu Pracowniczego. „Solidarność” wytypowała WSK do tzw. „Sieci Zakładów Wiodących”. Jeden z organizatorów sieci, zarazem działacz zakładowej „Solidarności” zapowiedział, że na terenie WSK Świdnik organizowana będzie Polska Partia Pracy.
Z inspiracji przewodniczącego zakładowej „Solidarności” Zbigniewa Puczka wstrzymano emisję przez zakładowy radiowęzeł zaplanowanej na 7 listopada audycji słowno-muzycznej, poświęconej 64 rocznicy rewolucji październikowej 1917 r. (przewrót, w wyniku którego bolszewicy objęli władzę w Rosji na ponad 70 lat), przygotowanej przez Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. Audycja miała zawierać m.in. pozdrowienia i życzenia doradców sowieckich, przebywających na terenie zakładu, dla załogi WSK. Na posiedzeniu kierownictwa WSK Puczek sprzeciwił się emisji audycji stwierdzając, że „ludzie mają już tego dosyć”.
Tego dnia na wydziale 0-30 w Narzędziowni zorganizowano wiec pracowników, mający potępić wystąpienie ambasadora ZSRR w Polsce Aristowa, wygłoszonego podczas uroczystego koncertu w Sali Kongresowej w Warszawie. Jak donosiło KW PZPR: „Przewodniczący tego koła w rozmowie z robotnikami apelował o pozbawienie PZPR kierowniczej roli w państwie i ustanowienie urzędu prezydenta. Krytycznie wypowiedział się wobec towarzysza Jaruzelskiego, który jego zdaniem nie miał podstaw do „oklaskiwania wystąpienia Aristowa”. Według innego meldunku: „przewodniczący w swoim wystąpieniu stwierdził, że „komitety partyjne trzeba wyprowadzić za miasto”.