Willa przy Zielonej

Willa przy ul. Zielonej, w najstarszej dzielnicy dzisiejszego Świdnika, Adampolu. To jeden z pierwszych budynków mieszkalnych na tym terenie i już niestety jeden z ostatnich z przedwojennej zabudowy letniskowej. Dotychczas znaliśmy go z przedwojennych fotografii wklejonych do albumu kpt. Ogorzałka, pancerniaka z Lublina, który być może był tutaj letnikiem albo przyjeżdżał do któreś z panien z fotografii.
Dzięki nowym właścicielom mieliśmy okazję podejść bliżej a nawet zajrzeć do środka. Serdecznie dziękujemy, a zwłaszcza za deklarację, że dom tutaj pozostanie i wypięknieje.
Willę Pastuszewskich vel Pastuszków wspominał mieszkaniec Adampola, śp. Stefan Kujawski; "Przyjechałem do Świdnika w 1941, ok. 10 lipca. Wojna się rozpoczęła z Rosją. Miejscowość nazywała się Adampol. Widać, że pochodziła po wyrębie lasów. Przy każdej posesji było pozostawione działki starego lasu, dębu albo sosny. Przy drodze pozostawione były dwustu letnie sosny i dęby, pozostała przestrzeń była wysadzona leszczyną, tworzącą płoty, choć nie brakowało i płotów zrobionych z desek i młodych sosen.
Willa Pastuszewskiego stoi do tej pory. Byli to ludzie bogaci. 19 lat pracowali w USA. Jak mieszkaliśmy u nich, to opowiedział mi całą swoją historię. 2 lata pracował jako stolarz i 17 lat w fabryce konserw. Przez jakiś czas nawet jako majster. Nie narzekał, że praca była ciężka, tylko dobrze zorganizowana. Dorobił się nawet swojego domu. Zawsze wyrażał się dobrze o Amerykanach, że są tacy uczciwi. Na św. Bożego Narodzenia przywoził mi kupon na ubranie, bo miał sklepy z ubraniami. Nigdy ubrań nie kupowałem, wystarczały mi od niego.
Na drodze w narożnym polu dzisiejszych ulic Wojska Polskiego i Westerplatte rosło zboże, w tym zbożu była krowa maści jasnej zbliżony kolor do zboża. Postanowiłem, że ją wezmę. Zostało ustalone z gospodarzem Pastuszewskim, że będziemy krowę trzymać w jego oborze on będzie jeden dzień pasł i będzie doił krowę, a drugi dzień my.
Po kilku dniach, gdy przyszli Rosjanie, uruchomili lotnisko. Willę Pastuszewskiego zajęli na szpital dla lotników. Naczelną lekarką szpitala była kapitan lekarz, kobieta, Dawidówna, była Żydówką."

więcej fotografii znajduje się na naszym profilu na Facebooku

tekst i foto Piotr R. Jankowski