Mistrzowie 64 pól

Wśród najsilniejszych sekcji FKS "Avia" była też taka, której zawody nigdy nie odbywały się w obecności tłumu rozentuzjazmowanych kibiców z trąbkami i transparentami. Rywalizacja przebiegała w ciszy i skupieniu. Nie przeszkodziło jej to w zdobywaniu indywidualnych i zespołowych tytułów Mistrza Polski, wygrywaniu pierwszoligowej rywalizacji, wychowywaniu reprezentantów Polski. Ich nazwiska znało całe środowisko, nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. O czasach świetności i dorobku świdnickich szachów opowiadał nam Zdzisław Marciniak, zawodnik, trener i kierownik sekcji szachów fabrycznego klubu.

Zdzisław Marciniak był szachistą FKS „Avia” Świdnik od początku, do końca istnienia sekcji. Twierdzi, że nie odniósł wielkich sukcesów, chociaż, w ligowych meczach, można było na niego liczyć. No, może jeden. Po stoczeniu stu pojedynków, został korespondencyjnym Mistrzem Polski.
Istotą szachów jest patrzenie do przodu, nawet z zawiązanymi oczami. Trójwymiarowa wyobraźnia szachisty potrafi odtworzyć układ figur na kilkudziesięciu szachownicach jednocześnie. Pod warunkiem, że jest naprawdę dobry. A wygrywa? ….Ten, kto zawsze jest o krok przed przeciwnikiem. Polacy raz tylko byli mistrzami świata i mieli okazję zdobyć tytuł mistrzów olimpijskich. Był to jednak wrzesień 1939 roku i nie przystąpili do decydującego meczu z Niemcami...

Avia kontra Warszawa

- Na początku byliśmy jedynie sympatykami szachów – mówi pan Zdzisław. - Ale podobnie, jak cała Avia, zorganizowaliśmy się w sekcję. Jej pierwszym kierownikiem był Jerzy Stobiński. Zaczęliśmy grać w lidze okręgowej. Byliśmy drugą drużyną w województwie, po Starcie Lublin, który należał już wtedy do krajowej elity. Zespół tworzyli: Z. Marciniak, B Charycki, W. Frącz, T. Zmokły, R. Tabaczyński, K. Stobińska i B. Tabaczyńska.
Bardzo intensywnie zajęliśmy się szkoleniem młodzieży, ponieważ istotnie wpływała na ogólną klasyfikację klubu. Zbigniewowie: Księski i Szymczak oraz Jacek Mardarowicz, byli coraz wartościowszymi zawodnikami. Mieliśmy wtedy chyba najmocniejszych juniorów w kraju. Jednak Polski Związek Szachowy wybiórczo traktował ich wyniki, popierając drużyny warszawskie: Maraton, Legion i Polonię. Jeśli nasi juniorzy zdobyli zbyt wiele punktów, to do dorobku drużyny liczono 10 procent. Jeśli nasi dużo mniej, to wszystkim, nawet 30 procent. Droga od okręgówki do I ligi zajęła nam jakieś osiem lat. Potem doszło kolejne pokolenie: Barbara - córka Tabaczyńskiego, Ewa i Waldemar – dzieci Zmokłego. Świdnickie szachy stawały się sportem rodzinnym. W sumie, do sekcji należało nawet 30 zawodników.

Mistrzowska trójka

Mocne szachy w Świdniku zaczęły się w 1978 roku. W 79. wicemistrzostwo Polski. Rok później, wygrana I liga i znowu wicemistrzostwo. Podobnie w 1981 roku. W 82 roku Avia sięgnęła po drużynowe mistrzostwo Polski. Klub doczekał się trzech indywidualnych mistrzów kraju. Byli nimi Zbigniew Księski, Zbigniew Szymczak i Marek Hawełko, który dopracował się pierwszej normy do tytułu arcymistrza. Dwaj ostatni byli również członkami kadry narodowej. Wszyscy zdobyli nominacje na mistrzów międzynarodowych. Ale poza tą trójką, mistrzami międzynarodowymi byli też Andrzej Sydor, Krzysztof Pytel i Anna Jurczyńska. Skład Avii był wtedy naprawdę potężny.

Kobiety Avii

Było ich kilka. Anna Jurczyńska zdobyła mistrzostwo Polski. Jej klubowa koleżanka, Irena Kasprzyk, w tym samym roku – wicemistrzostwo. Bożena Rzeczycka została mistrzynią Polski juniorek i młodzieżową. Nie było takiego tytułu w Polsce, którego byśmy nie zdobyli. Indywidualnie czy w drużynie – wspomina Z. Marciniak.
Co ciekawe, w rozgrywkach ligowych, w męskich, seniorskich zespołach szachowych mogły grać kobiety, do żeńskich, mężczyzna nie miał wstępu.
Szachista jak sprinter
Z. Marciniak ocenia, że obecnie mózg szachisty traci szczytową formę wcześniej niż kiedyś. Dawniej można ją było utrzymać powyżej 40 roku życia. Teraz, 36-latek z reguły ma już najlepsze czasy za sobą. Niespodziewany mistrz świata, Norweg Magnus Carlsen, ma raptem 27 lat. Ale i od tej reguły są wyjątki. 63-letni Zbigniew Księski do tej pory gra w niemieckiej I Bundeslidze.

Lwowski zaciąg

Pod koniec istnienia szachowej sekcji FKS „Avia”, Zdzisław Marciniak ściągnął do Świdnika dwóch polskich lwowiaków, arcymistrzów: Romana Widoniuka i Aleksandra Sulipę. Ten ostatni jest obecnie trenerem reprezentacji Polski. Nie bez sukcesów zresztą, ponieważ kobiety zajęły w tym roku drugie, a mężczyźni trzecie miejsce na olimpiadzie szachowej.

Emigranci

Większość z dawnych, wybitnych zawodników szachowej Avii przebywa na emigracji. Jak przystało na ponadprzeciętne IQ, raczej nie klepią biedy. Krzysztof Pytel mieszka we Francji, w Strasburgu. Jacek Mardarowicz dorobił się majątku jako fizjoterapeuta w Kanadzie. Jego historia jest szczególnie ciekawa. Ukończył kierunek szachy, a był taki, na uniwersytecie imienia Łomonosowa w Moskwie. Kiedy wyjechał do Kanady, nikt na to nie patrzył. Zatrudnili go jako masażystę w drużynie hokejowej. A skoro wyprowadził błyskawicznie słynnego hokeistę z ciężkiej kontuzji nogi, dzisiaj stać go na dwa własne szpitale. W czerwcu, każdego roku, przyjeżdża do Polski. Bożena Rzeczycka ukończyła AWF w Krakowie i wyjechała do Stanów.

Nadzieja umiera ostatnia

- Nie mówię, że przemiany polityczne i społeczne w Polsce, na przełomie lat 80, i 90. nie były potrzebne – twierdzi Z. Marciniak. - Były. Ale w ich wyniku upadł przemysł, który utrzymywał sport. Zniknęło wiele zasłużonych klubów, w tym „Avia”. Ostatni sezon, kiedy zagraliśmy w lidze, to był rok 1990.
Zdzisław Marciniak pozostaje wierny swojemu posłannictwu. Założył Klub Szachowy Huzar, który żyje tylko na papierze, ponieważ brakuje pieniędzy na jego funkcjonowanie. Ale wierzy w młodzież. Szkolona przez niego Daria Sawa, występuje w finałach mistrzostw Polski juniorów. Ma 14 lat, mieszka w Fajsławicach. Dotarła już do pierwszej kategorii, a najniższa jest piąta. Wyżej są już tylko: kandydat na mistrza, mistrz krajowy, międzynarodowy i arcymistrz. Jest też dwóch nieprzeciętnie zdolnych braci Bojczewskich. Rafał, absolwent I klasy Technikum Elektronicznego w Lublinie, zdobył pierwszą normę kandydata na mistrza krajowego. Młodszy, 14-letni Mateusz, idzie w jego ślady. Czego potrzeba tym młodym ludziom, żeby ich talenty rozkwitły? Zdzisław Marciniak nie ma wątpliwości - stałej opieki. Ale nie takiej, że sto złotych stypendium miesięcznie, bo to nie wystarczy, tylko profesjonalnej.
W 2000 roku, w miesięczniku „Szachy” ukazał się ranking wszechczasów polskich drużyn, które w całej historii ligowej klasyfikacji uzyskały najwięcej punktów. Nieistniejąca już wtedy od 10 lat sekcja szachowa Avii zajęła 3 miejsce…

Jan Mazur

Głos Świdnika nr 32/2017