Moje miejsce jest wśród uczniów
Rozmowa ze Stanisławem Stefańczykiem

W październiku mija 55 lat odkąd Świdnik uzyskał prawa miejskie. Trzy lata wcześniej bowiem w 1951 powstała Wytwórnia Sprzętu Komunikacyjnego, która pociągnęła za sobą ogromną migrację ludności. Nie dziwi więc fakt, że wraz z rozwojem przemysłu zaczęło brakować nie tylko mieszkań ale także placówek oświatowych , w których mogłyby uczyć się dzieci pracowników. Dlatego też w 1952 roku otwarto budynek Szkoły Ogólnokształcącej Stopnia Podstawowego i Licealnego, a dyrektorem placówki mianowano Piotra Denisa , który pełnił tą funkcję do 1955 roku.

Ówczesna szkoła posiadała 18 sal lekcyjnych, 3 pracownie, pokój nauczycielski, gabinet dyrektora, kuchnię i szatnię. To wystarczyło na poczatek.

W 1954 roku pojawiła się mapa świata, mapa Polski i ZSRR, 1956-maszyna do pisania Rhiemett, 1960- granaty ręczne, 4 fotele( do dziś są w szkole), pończochy gumowe ochronne...- tak pomału szkoła gromadziła kolejne sprzęty i pomoce dydaktyczne, by dziś stać się jedną z najbardziej cenionych i prestiżowych placówek w województwie. Obecnie pieczę nad I Liceum Ogólnokształcącym im. W. Broniewskiego sprawuje Stanisław Stefańczyk, który ze szkołą związany jest od 1972 roku. Pamiętam sytuację sprzed 37 lat, kiedy po raz pierwszy przyszedłem do tego budynku. Wszedłem do gabinetu, w którym siedziało dwóch mężczyzn. Jeden z nich potężnej postury prezentował okazałą siwiznę,a drugi był nieco niższy, o kruczoczarnych włosach. Pierwszy był to Antoni Rubaj ( 1955-1971), ówczesny dyrektor, który akurat przekazywał szkołę i obowiązki następcy, a mianowicie Władysławowi Mykowi (1971-1982). Wówczas nie było rozmów kwalifikacyjnych, przyszedłem i powiedziałem, że szukam pracy. Po krótkiej rozmowie już nowy dyrektor Myk postanowił mnie zatrudnić i tak rozpoczęła się moja przygoda ze szkołą- wspomina Stanisław Stefańczyk. Bardzo cenię Antoniego Rubaja. Jest to zasłużona dla miasta postać, znana mieszkańcom Świdnika. Był wybitnym humanistą, uczył w szkole łaciny i historii. Zorganizował internat ale także to właśnie z jego inicjatywy wybudowano salę gimnastyczną. Skutecznie zabiegał o interesy szkoły i uczniów. Do tych ostatnich zwracał się żartobliwie Marysiu, a do nauczycieli chyba Jadziu. Nie mniej cenię następcę dr Myka. To był mój pierwszy dyrektor, który powierzył mi po kilku latach pracy funkcję swojego zastępcy. Z czasem zostaliśmy przyjaciółmi, to właśnie on nauczył mnie zasad kierowania szkołą. Był niezwykle miłym i kulturalnym człowiekiem , o wielkiej wiedzy i odwadze. Nie bał się mówić na swoich lekcjach historii o tematach "zakazanych". Tematy tabu nie istniały również dla innych historyków min. dla Kunegundy Mordel, która na swoich lekcjach również starała się przekazywać prawdę. Współpraca układała się świetnie, aż do czasu stanu wojennego.

Nadszedł rok 1981, czas próby. Znowu WSK Świdnik odegrało kluczową rolę, tym razem solidaryzując społeczność całego miasta. Słynne "świdnickie spacery" były ewenementem na skalę nie tylko polską ale i światową. Stan wojenny i jego skutki dało się odczuć na różnych poziomach życia, również w edukacji.

W poniedziałek rano przyszliśmy do pracy- relacjonuje Stefańczyk. Lekcji wtedy nie było. Zostały zawieszone dwa tygodnie przed świętami Bożego Narodzenia, stąd w budynku nie było również młodzieży. Wówczas nastąpiły zmiany kadrowe. Odwołany został dyrektor Myk, również Józef Woźniak, który pełnił funkcję zastępcy. Na swoje nieszczęście zostałem ja, bo przecież musiał ktoś zostać, żeby szkoła dalej funkcjonowała. W styczniu pojawiła się młodzież. Wtedy też został powołany kolejny dyrektor, który objął stanowisko w nietypowej atmosferze. Pamiętam,że podczas oficjalnego apelu , w asyście mundurowych nowym dyrektorem mianowano Lucjana Cholewę( 1982-1988).

To właśnie z jego inicjatywy w liceum powstało Zawodowe Studium Medyczne, a potem Liceum Medyczne o specjalności pielęgniarskiej. Nazwę szkoły zmieniono na Zespół Szkół Nr 2 w Świdnku. Prowadzono także zajęcia dla pracujących dlatego przed dyrektorem Cholewą stały nie lada trudności organizacyjne. Godzina policyjna skutecznie utrudniała nam pracę - wspomina Stefańczyk. Był ogromny problem z organizacją lekcji. Młodzież po godzinie 19 nie mogła już wracać do domu, a my prowadziliśmy przecież zajęcia wieczorowe dla pracujących. To był bardzo trudny okres dla wszystkich. Pamiętam, że tego roku, ku rozczarowaniu maturzystów nie odbyła się studniówka. Rok później mogła trwać tylko do północy. Jednak absolwenci ,którzy byli pozbawieni balu maturalnego w stanie wojennym zorganizowali go po 20 latach, podczas jubileuszu szkoły. Wszystkie zmiany ustrojowe nastąpiły za rządów Lucjana Cholewy, który w 1991 przeszedł na emeryturę.

Następcą został Marek Rej ( 1991-1997) , absolwent świdnickiego Liceum Ogólnokształcącego. Oryginalna i kontrowersyjna postać, zwolennik dialogu i porozumienia. Kierował się dewizą: "Nie nakazywać lecz proponować, budować więzi zaufania pomiędzy nauczycielem, a uczniem". Właśnie takim podejściem zdobył rzesze zwolenników wśród młodzieży" Bronka". Obecnie Marek Rej jest na emeryturze i mieszka w Bieszczadach. Od 1997 roku nastały rządy kobiece. Tym razem w drodze konkursu wybrano na stanowisko dyrektora Joannę Gałas, która pełniła tą funkcję do 2006. Siódmym z kolei dyrektorem placówki został Stanisław Stefańczyk, który sprawuje pieczę nad szkołą do chwili obecnej. Najlepiej czuję się jednak w klasie z młodzieżą. Tam mam swój świat matematyki. Obowiązki dyrektora odciagają od zajęć dydaktycznych, jednak staram się w dalszym ciągu uczyć, bo takie jest moje powołanie. W chwili obecnej mamy szkołę trzyletnią i 4 klasy równoległe. Uważam, że jest to liczba optymalna dla ilości pomieszczeń, którymi dysponujemy. Pracujemy tylko w trybie jednozmianowym. Dla przykładu kiedyś było 28 oddziałów, zajęcia kończyły się o godzinie 20, o efektach nie było mowy. Patrząc na statystyki szkoły z roku na rok jesteśmy lepsi - dodaje dyrektor I LO.

Wysoki poziom szkoły widać przede wszystkim po jej absolwentach. Nauka przełożyła się na sukcesy zawodowe nie tylko uczniów ale i nauczycieli . Wystarczy wymienić takie nazwiska, jak: Barbara Makles, Marian Narcyz Listowski, Jadwiga Pielak, Sławomir Myk, Tomasz Chmelik, czy Janusz Adamczyk. Część absolwentów pozostała w liceum , by wychowywać i kszałcić kolejne pokolenia. Aktualnie uczą: Małgorzata Lewandowska, Tomasz Kasperek, Jolanta Piasecka, Bożena Stypińska, Elżbieta Derek, Agnieszka Dudek, Lidia Grobel, czy Magdalena Wnuk. Ilość nauczycieli, absolwentów, czy uczniów, o których warto wspominać jest ogromna, bowiem w swojej blisko 60-cio letniej historii, ponad 6 tysięcy osób opuściło mury szkoły. Dyrektor Stefańczyk w takiej sytuacji postanowił na koniec każdego roku szkolnego przyznawać szkolne odznaczenie - " Zasłużonego dla I LO". W tym roku wyróżniono emerytowanych nauczycieli: Mieczysławę Mordel ( matematyka) i Ludwika Króla (wychowanie fizyczne). W 2002 roku I Liceum Ogólnokształcące obchodziło jubileusz 50-lecia istnienia. Było to wyjątkowe wydarzenie w kalendarzu szkoły.

Na uroczystość przybyło blisko tysiąc absolwentów - wspomina Stanisław Stefańczyk. Szczególnie jeden fakt utkwił mi w pamięci. Absolwenci z 1956 roku umówili się w piątek, chociaż uroczystości rozpoczynały się w sobotę, by jeden dzień dłużej przebywać w swoim towarzystwie. Tu widać jak szkoła potrafi scalać ludzi, jak mocne więzy tworzy, których czas nie jest w stanie pokonać. Wielu ludzi przyjechało również z zagranicy by wspólnie wspominać minione lata. Mam nadzieję, że w 2012, na 60-tą rocznię będzie również co wspominać.

Źródło: Głos Świdnika nr 25 (1883) z 26.06.09, s. 6
Autor: Monika Szczerba