Stan wojenny - czas próby

12 grudnia, około godz. 23, w Łęcznej aresztowany został pierwszy działacz regionalnej „Solidarności”, wiceprzewodniczący Zarządu Regionu „Solidarności” Stanisław Węglarz. Mimo odcięcia łączności telefonicznej, jego żona, Renata Węglarz, korzystając ze służbowej linii górniczej powiadomiła siedzibę Zarządu Regionu w Lublinie.

Tu już od kilku godzin, otrzymywano różne ostrzeżenia i sygnały m.in. o koncentracji sił milicji. Dyżurujący w siedzibie inny wiceprzewodniczący regionu Ryszard Jankowski sporządził komunikat, który natychmiast rozpoczęto nadawać przez megafon na zewnątrz budynku. Treść komunikatu brzmiała: „Uwaga, uwaga, nastąpił atak MO i SB, „Solidarność” została zaatakowana w nocy. Aresztowany wiceprzewodniczący Zarządu Regionu - Stanisław Węglarz. Prosimy społeczność miasta Lublina o spokój i rozwagę. Proszę nie podejmować żadnych akcji. Wiceprzewodniczący R. Jankowski.”

W siedzibie ZR przebywał wówczas mieszkaniec Świdnika Waldemar Jakson, ówczesny redaktor „Biuletynu Informacyjnego” Solidarności. Tuż po 23.00, gdy telefony i faksy zostały całkowicie wyłączone, otrzymał zadanie wydostania się z budynku i ostrzeżenia działaczy „Solidarności” w domach. Okazało się to już niemożliwe. Siedziba Zarządu została bowiem otoczona przez milicję. Pół godziny później nastąpił atak ZOMO, które siłą sforsowało drzwi do budynku. Znajdujących się w środku ludzi przewieziono na Komendę Miejską MO przy ul. Północnej. Wszyscy zostali następnie internowani. Do Lublina na ul. Północną trafili też wszyscy internowani z terenu Świdnika.

Akcja internowania działaczy „Solidarności”, w nocy z 12 na 13 grudnia, objęła także Świdnik. W jej ramach aresztowano Zbigniewa Puczka (przewodniczący Komisji Zakładowej WSK), Zofię Bartkiewicz (zastępca przewodniczącego Komisji Zakładowej WSK), Ryszarda Kucia (zastępca przewodniczącego Zarządu Regionu ds. organizacyjnych), Mariana Smalca (mieszkający w Świdniku były członek MKZ) oraz Antoniego Grzegorczyka (etatowy członek Komisji Zakładowej WSK ds. bhp). Internowania udało się uniknąć Alfredowi Bondosowi (redaktor naczelny pisma „Grot”, etatowy członek Komisji Zakładowej WSK ds. socjalno-bytowych i kulturalnych), który wyskoczył z balkonu mieszkania na II piętrze oraz Andrzejowi Sokołowskiemu (zastępca przewodniczącego Komisji Zakładowej ds. organizacyjnych), który ostrzeżony aresztowaniem mieszkającego na tej samej klatce schodowej Mariana Smalca z Zarządu Regionu zdążył zbiec do piwnicy. Alfred Bondos bierze udział następnego dnia w wywożeniu ocalałych maszyn drukarskich ze zdemolowanej siedziby Zarządu Regionu „Solidarności” w Lublinie.

Po północy, 13 grudnia 1981 r., na wieść o aresztowaniach pierwsi działacze zakładowej „Solidarności” zebrali się w WSK już około godz. 3.00-4.00 w nocy, rozpoczynając przygotowania do strajku okupacyjnego. Włączono syrenę. Około godz. 8.00 na hali nr 1 zwołany zostaje wiec załogi. Na terenie zakładu przebywa wówczas około 1000 osób. W czasie strajku liczba ta będzie się zmieniać, sięgając prawdopodobnie do około 6000 ludzi. Powołany zostaje Komitet Strajkowy, liczący około 15 osób. Na czele strajku staje Stanisław Pietruszewski jako przewodniczący Komitetu Strajkowego. Jego zastępcą zostaje Andrzej Sokołowski (od 15 grudnia przejmuje przewodzenie strajkiem). W skład komitetu wchodzą ponadto m.in.: Eugeniusz Antoniewicz, Aleksander Bachur, Alfred Bondos, Leszek Graniczka, Józef Kępski, Ryszard Krzyżanek, Włodzimierz Mazurek, Andrzej Perzak, Eugeniusz Popkiewicz, Stanisław Wocior, Stanisław Zieliński. Skład komitetu nigdy nie został odnotowany w formie pisemnej, znany jest z relacji świadków.

Strajkujący przejmują kontrolę nad zakładem. Barykadują bramy przy pomocy samochodów ciężarowych, spychaczy, wózków akumulatorowych i innego sprzętu. Powołano służbę porządkową. Na dachach budynków i hal urządzone zostają stanowiska obserwacyjne z krótkofalówkami. Ponownie włączona zostaje syrena alarmowa. Przed bramą główną ustawiono dużej mocy nagłośnienie z kolumnami głośnikowymi. Pracownicy przybywający do kościoła na niedzielne Msze św. są wzywani do przyłączenia się do strajku.

Około godz. 13.00 na przyzakładowym lotnisku lądują wojskowe śmigłowce. Dowodzący oficer, pułkownik Grzegorczyk, komisarz wojskowy dla WSK spotyka się z Komitetem Strajkowym, informuje o decyzji militaryzacji WSK i otrzymanym rozkazie „zabezpieczenia” zakładu. Strajkujący umieszczają grupę wojskowych na terenie pobliskich obiektów sportowych klubu Avia, poza terenem zakładu. Po południu przybywają następne śmigłowce z kolejną grupą wojskowych (ponad 30 żołnierzy służby czynnej). Podobnie, jak ich poprzednicy, zostają umieszczeni na terenie klubu sportowego.

Tymczasem w Lublinie, ocaleli od internowania działacze Zarządu Regionu wyznaczyli WSK Świdnik na siedzibę Regionalnego Komitetu Strajkowego. Przewodniczącym tego komitetu zostaje Norbert Wojciechowski (dotychczasowy członek Zarządu Regionu). Do zakładu docierają pojedynczy związkowcy z różnych zakładów pracy z Lublina. Na przywiezionym z Lublina powielaczu wydano na terenie WSK trzy numery „Biuletynu Strajkowego”, m.in. z dokumentami Regionalnego Komitetu Strajkowego oraz listą pierwszych aresztowanych działaczy „Solidarności”. Przez cały czas strajku, za pośrednictwem radiowęzła redaktor zakładowego biuletynu „Solidarności” Alfred Bondos, prowadził nadawanie wiadomości i komunikatów.

14 grudnia, w poniedziałek, do WSK przybyli pracownicy mieszkający poza Świdnikiem. Około godz. 8.00 zwołano wiec załogi. W zgromadzeniu udział bierze także dyrektor naczelny WSK J. Czogała, wyrażając wolę pozostania z załogą. Przed południem w hali nr 1 odprawiono Mszę św., którą celebrował ks. Jan Hryniewicz. Strajkujący wystosowali list do biskupa Bolesława Pylaka, zwracając się o opiekę duszpasterską nad strajkującymi i ich rodzinami. Regionalny Komitet Strajkowy kieruje apel do żołnierzy o nieużywanie siły przeciw swoim rodakom.

Tego dnia strajkujący „internują” dyrektora naczelnego Jana Czogałę. Przez radiowęzeł powiadomiono załogę o militaryzacji przez wojsko zakładu.

W nocy z 14 na 15 grudnia ma miejsce pozorowany atak sił milicyjno-wojskowych. Po godz. 1.00 w zakładzie rozeszła się wiadomość, że pod bramy podjeżdżają czołgi. Wzmocniono warty i włączono syrenę alarmową. Strajkujący zajęli wyznaczone miejsca obronne. Jeden z czołgów zajął pozycję 50 metrów na wprost bramy. Drugi czołg oddał w powietrze trzy strzały ze ślepych naboi oraz kilka krótkich serii z broni maszynowej w powietrze. Strzały wywołały częściową panikę wśród mieszkańców miasta i w zakładzie (za pośrednictwem radiowęzła uspokajano załogę, informując o pozorowanym ataku). Około 1.30 czołgi zawróciły w kierunku Lublina wraz z przybyłym gazikiem wojskowym.

15 grudnia, około godz. 4.30, przed bramę zajechał samochód, z którego nadano komunikat wzywający strajkujących do opuszczenia zakładu i gwarantujący im bezpieczeństwo. Dwie godziny później, pod zakład podjechał ponownie czołg, samochód nysa oraz około dwóch plutonów wojska. Żołnierzy zatrzymały kobiety, idące do pracy na pierwszą zmianę. Płacz kobiet zdeprymował żołnierzy, którzy wycofali się spod fabryki. Tego dnia, około godz. 13, doszło do spotkania Komitetu Strajkowego z komisarzem wojskowym zakładu, prokuratorem wojskowym, wojewodą i naczelnikiem miasta. Przedstawiciele władz poinformowali o odrzuceniu postulatów strajkujących. Po południu odprawiono w zakładzie kolejną Mszę św. dla strajkujących, którą prowadził wikariusz parafii, ks. Andrzej Domański.

Marcin Dąbrowski, fragment książki "Świdnicki Lipiec", red. Piotr R. Jankowski, Świdnik 2007, wyd. II