Budzenie się świadomości

Pierwsze „kłopoty” władz komunistycznych z przyfabrycznym Świdnikiem rodzą się na tle potrzeb religijnych jego mieszkańców, którzy pozbawieni jakiejkolwiek świątyni musieli chodzić polnymi ścieżkami do odległej o kilka kilometrów wiejskiej parafii w Kazimierzówce.

Starania o kościół w mieście podjęto już w 1958 r. Wspierał je ówczesny administrator parafii Kazimierzówka, ks. Józef Bieńkowski. Petycje mieszkańców do władz nie dały wówczas rezultatów. W sierpniu 1970 r. do parafii tej trafił ks. Jan Hryniewicz, który od ówczesnego biskupa lubelskiego Piotra Kałwy otrzymał polecenie podjęcia starań o utworzenie parafii w Świdniku. W styczniu 1971 r., korzystając z przełomu politycznego po wydarzeniach w grudniu 1970 r., ks. Hryniewicz ponownie inicjuje starania o kościół w mieście. 25 stycznia 1971 r. major Ryszard Trąbka z SB alarmował swoich zwierzchników: „tzw. wizyty duszpasterskie stwarzają obecnie szerokie możliwości agitacji na rzecz budowy kościoła w Świdniku”. Mimo przeciwdziałań bezpieki, zebrano jednak podpisy przedstawicieli 4600 rodzin (na 5 tysięcy zamieszkujących Świdnik). Wraz z delegacją parafian, 16 lutego 1971 r., ks. Hryniewicz przekazuje je komunistycznemu premierowi Piotrowi Jaroszewiczowi. Na razie bez efektów.

Sytuacja zmienia się, gdy nowym ordynariuszem diecezji lubelskiej zostaje biskup Bolesław Pylak, do którego władze są przychylniej nastawione. 29 sierpnia 1975 r. wojewoda lubelski wydaje zezwolenie na budowę kościoła w Świdniku. Pierwszym etapem było ustawienie drewnianego baraku–kaplicy, w którym 26 czerwca 1977 r. biskup Pylak odprawił pierwszą w historii Świdnika Mszę świętą oraz poświęcił krzyż na placu budowy kościoła, noszącego wezwanie Najświętszej Marii Panny Matki Kościoła. Z trudem uzyskano zgodę na regularne, codzienne odprawianie Mszy w tej prowizorycznej kaplicy. 17 września 1978 r. sufragan lubelski, biskup Zygmunt Kamiński poświęcił i wmurował w ściany świątyni kamień węgielny. Pomyślne zwieńczenie pierwszego etapu budowy (kościół dolny) przypadło już na czasy „Solidarności”. 1

Kolejnym czynnikiem, który doskwierał mieszkańcom Świdnika i kształtował ich nastroje, było fatalne zaopatrzenie tego miasta, praktycznie we wszystkich okresach PRL-u. Już 10 stycznia 1970 r., a zatem na niemal rok przed tragicznymi wydarzeniami na Wybrzeżu, w meldunku Komendy Powiatowej MO w Lublinie czytamy: „sytuacja rynkowa na odcinku zaopatrzenia najczęściej daje znać o sobie w Świdniku, co ma odbicie w dyskusjach i niezadowoleniach najczęściej ze strony pracowników WSK”. Braki dotyczyły szczególnie sklepów mięsnych i wiele meldunków ówczesnych władz wskazuje, że ten duży ośrodek robotniczy był pod tym względem dość szczególnie zaniedbywany.2

Wydaje się, że wśród załogi WSK, jak w każdym środowisku społecznym, od początku nie brakowało też jednostek, które miały jednoznacznie ukształtowany, negatywny stosunek do otaczającej, komunistycznej rzeczywistości, mając za sobą niekiedy powojenną walkę zbrojną z nowym ustrojem. Wiadomo, że na przełomie 1969/1970 roku wyrzucono z WSK pracownika, który w czasie wyborów w 1969 r. demonstracyjnie podarł kartki wyborcze na oczach komisji, wrzucając je do urny. Inny, zwolniony w tym samym okresie za wrogi stosunek do PRL, w rozmowie z donosicielem SB żałował, iż „tak szybko ujawnił swoje poglądy antypaństwowe, co mu zaszkodziło w pracy, ale stwierdził, że w przyszłości będzie mądrzejszy i celem jego będzie osiągnąć jak najwyższe stanowisko, a następnie w sposób ostrożny występować wrogo p-ko PRL”.3

Nie były rzadkością przypadki, gdy robotnicy WSK chwalili w rozmowach wyższość stopy życiowej mieszkańców krajów zachodnich, uzupełniając swoje poglądy dowcipami na temat szarej i ubogiej rzeczywistości PRL-u. Wśród pracowników krążyły od czasu do czasu pisane na kartkach satyry na władze, zwane w raportach „paszkwilami o wrogiej treści”. Te ostatnie szczególnie masowo pojawiły się w całym kraju późną jesienią 1970 r. Zidentyfikowanych autorów takich wypowiedzi lub pisemnych szybko wyrzucano z pracy. Można sądzić, że w latach 70-tych zwolniono w ten sposób z WSK Świdnik do kilkudziesięciu osób najbardziej wrogo ustosunkowanych do komunizmu.4

1 - Antoni Mieczkowski, Ksiądz kanonik Jan Hryniewicz. Ojciec duchowny Świdniczan, Świdnik 2002, s. 33–38; Kronika parafii pw. NMP w Świdniku; Marcin Dąbrowski, Duszpasterz robotniczego Świdnika. Wspomnienia ks. Jana Hryniewicza, Biuletyn Informacyjny Regionu Środkowowschodniego NSZZ „Solidarność” 1999 nr 27–28, s. 2–3; Marcin Dąbrowski, Lubelski Lipiec 1980, Lublin 2000, s. 19; IPN Lublin, Miesięczne meldunki..., s. 47.
2 - IPN Lublin, Miesięczne meldunki operacyjne KP MO w Lublinie 17.I.1970 – 1.IV.1975, sygn. Lu-088/6, s. 7, 8v.
3 - IPN Lublin, Miesięczne meldunki…, s. 10.
4 - IPN Lublin, Miesięczne meldunki…, s. 12, 19–20.