Słotwiński Andrzej

Urodził się 3 kwietnia 1955 r. we Franciszkowie k. Świdnika, gdzie mieszkał do 1963 roku. Rodzice: Teresa Słotwińska, z domu Lalak, i Władysław, nie żyją. Posiada wykształcenie średnie techniczne. Szkołę ukończył w systemie wieczorowym, przy Zespole Szkół Technicznych, wówczas przy WSK Świdnik. Szkołę zawodową ukończył w 1973 r., a szkołę średnią w 1976 r. Posiada dyplom technika mechanika.

Od 33 lat jest pracownikiem WSK „PZL-Świdnik" SA, gdzie od 22 lat pracuje na stanowisku mistrza w gnieździe ostrzalni narzędzi. Rodzina jest najważniejszą rzeczą w jego życiu.

Żonaty od 1980 r. Żona - Zofia, z domu Myć, jest pracownikiem Zakładu Narzędziowego w Świdniku (przed wydzieleniem Zakładu Narzędziowego, była również pracownikiem WSK). Dzieci: Agnieszka (1981), jest studentką UMCS na kierunku Socjologia – studia dzienne; Kamila (1982), jest studentką KUL na kierunku Ekonomia - studia dzienne; Dominika (1984), jest studentką UMCS, kierunek Administracja – studia dzienne; Anna (1990), jest uczennicą Gimnazjum nr 3 w Świdniku. Pracę w WSK Świdnik rozpoczął w 1970 r., początkowo jako uczeń. Od 1973 r. pracował na stanowisku ślusarza.

W 1976 r. został powołany do służby wojskowej - pół roku w szkole podoficerskiej w Ciechanowie, po której otrzymał stopień kaprala i został przeniesiony do jednostki wojskowej w Dęblinie (lotnisko). Po wojsku powrócił do WSK Świdnik, gdzie pracuje do dnia dzisiejszego.

Ukończył kursy specjalistyczne mistrza dyplomowanego, kursy z systemu zapewnienia jakości, kurs dla członków rad nadzorczych i zarządów spółek w Lubelskiej Szkole Biznesu oraz kurs pierwszej pomocy z certyfikatem UE.

W latach 1995-1998 był ławnikiem sądu rejonowego w Lublinie (sąd pracy). W swoim życiu stara się być zgodny z zasadami dobrej, sumiennej pracy zawodowej, działań społecznych mających na celu pomagać innym. Praca zawodowa daje utrzymanie jemu i rodzinie. Ale żeby mieć z niej satysfakcję, trzeba to robić z całkowitym oddaniem, szanując innych. Te ideały udaje mu się spełniać, a świadczy o tym stanowisko sekretarza Rady Nadzorczej, do której został wybrany z ramienia załogi na trzecią już kadencję. Stara się, by zagadnienia i problemy firmy były zrozumiałe i jasne dla całej załogi.

Firma i jej załoga to cele nadrzędne, dla których warto się poświęcić. Dziesiątki wystąpień do władz państwowych, prezydenta, premiera, sejmu i senatu w sprawach zakładu dają mu satysfakcję, że zrobił coś dla firmy. Czas pokaże, że poświęcenie było tego warte. Andrzej Słotwiński wychodzi z przekonania, że z załogą, jeżeli tylko ma się szczere zamiary, każde trudności można pokonać. To daje mu natchnienie do dalszej pracy na rzecz firmy i ludzi w niej pracujących. Jest zasłużonym pracownikiem WSK „PZL- Świdnik”.

Działalność społeczna: - Sport, piłka nożna. Przez 15 lat grał w piłkę nożną. Cieszy się, że obiekty sportowe i stadion piłkarski tętnią życiem. W 2000 r., gdy pojawia się realne zagrożenie upadłości dawnej FKS „AVIA", po namowie młodszych kolegów piłkarzy i trenerów, podejmuje się prezesowania w nowych strukturach. Wówczas powołano do życia Gminno-Powiatowe Towarzystwo Sportowe AVIA - sekcja piłki nożnej. Walne zebranie wybrało Andrzeja Słotwińskiego na prezesa. Uratowano coś, co było związane z historią miasta - piłkę nożną. W tej chwili jest wiceprezesem towarzystwa. Ma satysfakcję, że ponad 150 młodych ludzi może uprawiać w Świdniku swoją dyscyplinę. Na szczęście, jest jeszcze kilku zapaleńców, którzy chcą bezinteresownie robić coś dobrego dla społeczności miasta. - Honorowe krwiodawstwo - to dziedzina, która wymaga serca i oddania. Temu hobby oddał się po wyjściu z wojska w 1976 roku. Codziennie lekarze walczą o życie ludzkie. Do tej walki niezbędna jest krew. Rozumie to, ponieważ spotkał się z wieloma przypadkami, gdzie jedynym ratunkiem była krew. Mimo wielu przeciwności losu, Świdnik i jego krwiodawcy są ewenementem. Humanitarne podejście młodych stwarza nadzieję, że honorowe krwiodawstwo będzie się dalej rozwijało. Spotkania w szkołach średnich pokazują, że młodzież kieruje się innymi zasadami niż dobra materialne. Młodzi podejmują wyzwanie walki o życie ludzkie. Jest zasłużonym, honorowym dawcą krwi 3,2 i 1 stopnia. Oddał dotychczas ponad 39 litrów krwi. Jest wiceprezesem klubu przy PZL -Świdnik, który w 2003 r. obchodził 30-lecie istnienia. 30 lat to ponad 10 tys. litrów oddanej krwi, która uratowała steki istot ludzkich. Jest organizatorem comiesięcznych akcji oddawania krwi na terenie WSK PZL-Świdnik i akcji „Na ratunek”.

Organizował obchody z okazji 50-lecia WSK PZL-Świdnik na świdnickim lotnisku, a także z okazji 50-lecia miasta. W marcu 2004 r. razem z honorowymi krwiodawcami pojechał do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie i przekazał dar świdnickich krwiodawców dla dzieci z CZD. Za działalność w honorowym krwiodawstwie otrzymał wiele wyróżnień. M.in.: Srebrny Krzyż Zasługi oraz Odznakę Honorową PCK 3 i 2 stopnia. Jednak nie medal i wyróżnienia są najważniejsze, lecz ratowanie życia poprzez oddanie cząsteczki siebie, swojej krwi, drugiemu potrzebującemu. To cel, dla którego warto się poświecić. Satysfakcją jest, gdy dorosły człowiek czy małe dziecko, uratowane dzięki naszej krwi, samo podziękuje uśmiechem.

Motto życiowe: „Człowiek jest wart tyle, ile może podarować drugiemu”.