Praca wzbogaca, pracy uczyć się trzeba
Ziemia Lubelska. 8 września 1929

Czem jest Związek Młodzieży Wiejskiej?

By odpowiedzieć na to pytanie, wystarczy stwierdzić, że jest to organizacja mlodzieży, a nie organizacja dla młodzieży, a akcję swą wywodzi z tęsknoty młodych pokoleń wiejskich do lepszego jutra. Bieg czasu w wolnej niepodległej Polsce zmienił charakter naszego społeczeństwa. Z każdym dniem wyłania się potrzeba wyrobienia obywatelskiego, zrozumienia swych praw i obowiązków jednem słowem poczucia się obywatelem nowoczesnego państwa demokratycznego.

Te zadania postawił sobie za cel Związek Mł. Wiejskiej. Terenem jego pracy — młode pokolenia wiejskie — długo pozostające w zapomnieniu. Odczyty i pogadanki, przedstawienia teatralne i obchody, przysposobienie rolnicze, wychowanie fizyczne i przysposobienie wojskowe, wspólne wieczornice, towarzyskie chóry - to tylko dążenia do dania społeczeństwu tem więcej doskonałego typu obywatela. Cechą ideową Związku jest samodzielność. Młodzież w swych Kołach mając możność samodzielnego załatwiania swych spraw, wyrabia w sobie odpowiedzialność za swe poczynania. Jako organizacja młodzieży i kulturalno-oświatowa Związek jest bezpartyjny, jednocząc w swych szeregach wszystkich, którzy godzą się z jego celami. Nie szumnemi hasłami, ale realną pracą oświatową, kulturalną, sportową i gospodarczą, stara się Związek pracować dla kraju i wsi.

Maleńką próbką tej pracy były dożynki w Krępcu urządzone w ubiegłą niedzielę (1 b. m.).

Do Krępca przybyłem dość wcześnie. Na pięknem dużem błoniu dzielącem wieś Krępiec na dwie połowy, widnieje już zdala tonący w kwieciu i zieleni mały ołtarzyk polowy. Tuż obok — prowizoryczna scena, a rozlegle błonie, poprzecinane maleńkiemi strugami wody, utkane ludkiem wiejskim przybranym w barwny strój krakowski i brązowe lubelskie sukmany z granatowemi wypustkami, wygląda jak niwa polnych maków wypielęgnowana pracowitemi dłońmi. Na drzewach i chałupach napisy „Witajcie”.

Do błonia przylega duży, stary, ogród owocowy. Spieszymy doń z ulgą, by skryć się przed żarem słońca. Tutaj oczom naszym ukazuje się inny widok. Gromadka dziewczynek z rozpalonemi jak ogień policzkami i roześmianemi oczyma krząta się około obiadu. Mówią o tem zastawione stoły i do łokci zakasane rękawy. Kieruje niemi prezeska Koła młodzieży w Krępcu i kierowniczka szkoły p. Marja Wójcikowa. Gościnę dostaliśmy u gospodarza Gorzela u którego było nam dobrze i wygodnie. Umyci i odkurzeni po podróży wychodzimy na plac uroczystości. Do uszu naszych dochodzi odgłos trąbki samochodowej.

Przyjechał p. wicewojewoda Karasiński , p. starosta Łabudzki i p. nacz. Wydz. samorządowego Szaynowski. W drugim aucie przybył p. mjr. Mirski-Woleński jako reprezentant D-cy O. K. II gen. Taczaka i własnem jako kierownik Okr. Urzędu W. F.

Witają gości: starosta dożynkowy Nestor Dudek ze wsi Witaniów, młoda i urodziwa przodownica Bronia Witkowska (Koło Mł. Wiejsk. Mełgiew), delegat Centr. Związku p. Bolesław Wnuk , prezes Wojewódzkiego Związku Jan Pietras ze wsi Dębie. Kierownik Woj. Zw. S. Sikorski , instruktor kulturalno-oświatowy Woj. Zw. T. Sobiński , instr. Woj. Zw. W. F. i P. W. J. Ciszek oraz tłumy publiczności. W rękach tych ludzi spoczywała również cała organizacja dożynek, najpiękniejszego święta wsi naszej. Oklaski tłumów świadczyły o radości widzów wywołanej wielką manifestacją pracy. Święto to na długo pozostanie w pamięci jego widzów. Na krótko przed rozpoczęciem się uroczystości przybyły panie: W-wojewodzina Karasińska z córeczką oraz p. prokuratorowa Baranowska.

Rozpoczęło się nabożeństwo celebrowane przez ks. J. Mysakowskiego z Lublina. Zgięły się spracowane kolana i pochyliły głowy. Słychać było tylko cichy szept modlitwy. Tą wielką nastrojową ciszę przerwał chór chłopców i dziewcząt Koła Dominów:

Pod Twą obronę, Ojcze na niebie.
Grono twych dzieci, swój powierza los,
Ty nam błogosław, ratuj w potrzebie,
broń od zguby, gdy zagraża cios.

Lud wsłuchany w słowa pieśni gonił w myśli ich echo odbijające się o puste niwy chlebodajne z których nie tak dawno powracał w pocie i znoju, dziękując w pokorze za doznane laski.

W czasie Mszy św. przygrywała orkiestra ludowa złożona z małoletnich chłopców. Po nabożeństwie ks. Mysakowski wygłosił piękne podniosłe kazanie nawołujące do pracy i braterskiej miłości. Po wspólnem odśpiewaniu: „Boże coś Polskę...” wszyscy obecni zgromadzili się przy trybunie, gdzie miała odbyć się uroczystość składania wieńców. Na trybunie pp. v-woj. Karasiński. starosta Łabudzki, mjr. Mirski-Woleński oraz reprezentanci wsi.

I przyjdą w świątecznych sukmanach żniwiarze,
I piersi wolnemi pieśń wielką zanucą,
I z wozy pełnemi do domu powrócą...

Chwila krótkiego wyczekiwania...

Defiladę dożynkową otwiera błyszczący w słońcu pług zaprzężony w parę dobrze utrzymanych kasztanów. Za oraczem dumnie kroczy siewca. Na czarną ziemię żywicielkę padają ziarna pszeniczne, zagrzebywane broną. Moment niezwykle podniosły. Na wszystkich twarzach maluje się zachwyt i zadowolenie. Z tłumu słychać głosy mieszczuchów. „Kochany jest ten ludek wiejski — jak cudnie umie on zabawiać nas swą pracą.”

Zachwytom nie było końca, nie było również widać końca różnobarwnego korowodu żniwiarzy. Szli kolejno: kosiarze, żniwiarka, fura ze zbożem, żniwiarze zabawiający się śpiewami i muzyką. Najwięcej humoru wprowadził wóz z narzędziami ciągnięty przez wołu. Drugą część defilady stanowili żeńcy niosący wieńce, którzy następnie ustawili się półkolem przed trybuną. Rozpoczęło się ich składanie p. Staroście gospodarzowi powiatu i p. v-woj. Karasińskiemu jako reprezentantantowi Państwa. Uroczystości tej towarzyszyły różne przyśpiewki ludowe z tradycyjną „Plon, niesiemy plon, w gospodarza dom...”.

Wieńce złożyły koła młodzieży wiejskiej z Łęcznej, Wólki, Łysołaj, Dominowa, Ćmiłowa, Mełgwi, Krępca, z kol. Trębaczów i inne. Na wyróżnienie zasługuje przyśpiewka koła Mł. z kol. Trębaczów, która zapewnia p. Starostę temi oto słowy: „Gospodarzu nasz, wierną Polsce młodzież masz...”. Huczne oklaski stwierdziły, że wszystka młodzież jest wierną Polsce.

Po odtańczeniu przez młodzież mazura i siarczystego oberka w cztery pary, kiedy zdawało się, że uroczystość zbliża się ku końcowi zabrał glos Starosta dożynkowy p. Dudek , który w swem krótkiem przemówieniu podkreślił, że święto dożynek jest dla wsi świętem radości i wesela, a zarazem dniem wypoczynku po ciężkiej pracy.

„Dziś wobec zmienionych form życia, mówił p. Dudek, wieś stara się ulepszać swe gospodarstwa i dąży do podniesienia poziomu moralnego młodych pokoleń. Radujemy się również i z tego, że świętem dożynek cieszymy się wszyscy wspólnie, że w naszej gromadzie mamy panów: V-wojewodę, Starostę i przedstawiciela naszej zwycięskiej armji i że czasy składania wieńców jednej osobie należą do bezpowrotnych. Plony nasze nie wędrują dziś do pałaców a do chat wiejskich.”

W zakończeniu Starosta dożynkowy prosił przedstawicieli Rządu o dalszą opiekę i pomoc jaką są otaczani w ostatnich latach. P. starosta Łabudzki zapewnił zebranych, że Rząd nie odmówi, ani nie poskąpi swej opieki i pomocy nigdy. Przyszły czasy kiedy uczciwa praca znajduje uznanie i ocenę. Przemówienie p. Starosty nacechowane prawdziwym i szczerym patrjotyzmem przerywane było kilkakrotnie huraganowemi oklaskami.

Okrzyki:

Niech żyje wojewoda!
Niech żyje starosta!
Niech żyją goście!,

oraz wspólna totografja wykonana przez zakład p. Wasilewskiego z Lublina, była zakończeniem przedpołudniowych uroczystości. Po wspólnym obiedzie młodzież zabawiała gości zawodami sportowemi i tańcami, które w nader miłym nastroju przeciągnęły się do późnego wieczoru. Do tańca przygrywała orkiestra straży ogniowej zawodowej z Lublina. Słońce chyliło się ku zachodowi gdy żegnani przez dożynkowiczów opuściliśmy wieś Krępiec unosząc z sobą jak najmilsze wrażenia, które na długo posłaną w naszej pamięci.

E. Jarzembowski

Źródło: JARZEMBOWSKI, E. Praca wzbogaca, pracy uczyć się trzeba. Ziemia Lubelska. Lublin, 8 wrzesień 1929. s. 5.
Fotografia z kolekcji rodzinnej Pani Jadwigi Doleckiej przekazana przez Panią Annę Mrozek.