Nie chcę stać w miejscu
Świdniczanka Roku 2014
Kontynuujemy cykl archiwalnych materiałów z Głosu Świdnika, prezentujący osoby wybrane przez Czytelników naszej gazety i uhonorowane tytułem "Świdniczanin Roku". Dzisiaj Świdniczanka Roku 2014 - Magdalena Celińska, założycielka Chóru św. Kingi, dyrygentka Chóru Męskiego Arion, laureatka Nagrody Burmistrza w Dziedzinie Kultury, odznaczona krzyżem Amicus Civitatis.

Artystka opowiedziała nam o swojej miłości do muzyki, planach na najbliższe miesiące oraz pozazawodowych pasjach.
- Przede wszystkim dziękuję tym, którzy oddali na mnie głos – mówi Magdalena Celińska. - Nie spodziewałam się wygranej i jest mi bardzo miło, że Czytelnicy Głosu Świdnika właśnie mnie uhonorowali tytułem „Świdniczanki Roku 2014”. Zamiłowanie do muzyki to tradycja rodzinna. Mieliśmy 3 organistów, wujkowie grali w zespołach. Babcia i rodzice bardzo chętnie śpiewają. Edukację muzyczną rozpoczęłam w wieku 9 lat, w ognisku muzycznym. Potem była szkoła muzyczna (klasa gitary klasycznej). Od najmłodszych lat moją pasją jest także śpiew. Brałam udział w licznych konkursach i festiwalach piosenki. Współpracowałam, między innymi z Lubelską Federacją Bardów, Bartłomiejem Abramowiczem, Rudolfem Steinerem. Obecnie występuję z Piotrem Selimem, lubelskim pianistą i kompozytorem. Koncertujemy w różnych miastach Polski. Moje muzyczne zainteresowania rozwijały się dzięki wielu osobom, którym jestem bardzo wdzięczna. Są to: Jola Smulska, śp. Jurek Oleszczuk, Jan Kondrak, ks. Eugeniusz Kościółko, śp. ks. Edward Pudełko, śp. ks. Stefan Czerniej, śp. prof. Antoni Zoła.
- Z wykształcenia jesteś jednak magistrem filozofii przyrody, ze specjalizacją nauczanie biologii…
- Chodziłam do klasy biologicznochemicznej, maturę zdawałam z biologii, dlatego wybrałam studia przyrodnicze. Kiedy byłam jeszcze na studiach, dostałam propozycję pracy jako organistka w parafii pw. św. Kingi. W 2009 roku ukończyłam z wyróżnieniem Archidiecezjalne Studium Organistowskie w Lublinie. Założyłam Chór św. Kingi, następnie Henryk Maruszak przekazał mi prowadzenie chóru Arion. Dyrygentury uczyłam się w studium organistowskim. Muszę jednak przyznać, że wtedy nie przepadałam za tym przedmiotem.
- Jakie więc były początki pracy z chórami?
- Chór św. Kingi powstał z inicjatywy ks. proboszcza Zbigniewa Kiszowary. Tworząc go, zaczynałam od podstaw, musiałam zebrać chętnych, wypracować zasady, zająć się przygotowaniem repertuaru. Na szczęście powoli wszystko się udało, powstała nawet sekcja smyczkowa. Dziś śpiewamy nie tylko w swojej parafii i w mieście, ale również poza nim. Otrzymaliśmy Nagrodę Burmistrza Miasta Świdnik w dziedzinie kultury oraz odznaczenie Amicus Civitatis. Natomiast Arion miał już wieloletnie doświadczenie, bogaty repertuar. Nie było mi łatwo przejąć pałeczkę po poprzednich dyrygentach: śp. prof. Tadeuszu Chyle i Henryku Maruszaku, ale chórzyści zawsze mnie wspierali, okazywali wiele życzliwości. Pomocą i radą służył mi także pan Henryk. Bardzo im za to dziękuję. Nasza współpraca zaowocowała licznymi koncertami, na przykład w ubiegłym roku występowaliśmy aż 39 razy, między innymi w Zamościu, Bydgoszczy, na Litwie, Słowacji czy Ukrainie. W Bydgoszczy, jako reprezentanci województwa lubelskiego, zdobyliśmy nagrodę w ogólnopolskim finale Przeglądu Artystycznego Ruchu Seniorów. Moim marzeniem jest, żeby chóry się rozwijały, powiększały, dlatego zapraszam wszystkich chętnych do wspólnego śpiewania.
- Podczas mszy w kaplicy św. Kingi, wierni mogą usłyszeć, i zaśpiewać, piękne stare pieśni. Skąd bierzesz te oryginalne utwory?
- Mam zamiłowanie do starych kompozycji, które charakteryzują się bogatymi tekstami, pięknymi melodiami. Warto do nich sięgać, przypominać je. Na początku trochę się obawiałam, że ludzie tego nie zaakceptują. Okazuje się jednak, że włączają się w śpiewanie i proszą mnie nawet o teksty. Utwory wyszukuję w starych śpiewnikach i książkach dla organistów. Czasami uda mi się kupić ciekawe nuty i opracowania w Internecie. Wymieniam się nimi z Leszkiem Woźniakiem, organistą w parafii pw. NMP Matki Kościoła, który także interesuje się starymi pieśniami.
- Kalendarz na najbliższe miesiące masz już zapełniony…
- 7 czerwca, z okazji Papieskiego Dnia Rodziny, chóry Arion i św. Kingi zaprezentują się w muszli koncertowej MCUS. Ostatni weekend czerwca Arion spędzi w Wilnie, gdzie będziemy koncertować dla tamtejszej Polonii. W sierpniu zaśpiewamy podczas Festiwalu Pieśni Maryjnej w Górecku. Cały czas przygotowujemy się do obchodów 50-lecia chóru, które odbędą się 10 październiku, w Centrum Kultury. Natomiast Chór św. Kingi będzie można usłyszeć podczas uroczystości Bożego Ciała oraz na odpuście parafialnym, 24 lipca. Przygotowujemy również festyn z tej okazji. Z Piotrem Selimem wystąpię w czerwcu, na jubileuszu Akademii Medycznej w Lublinie. Jesienią planuję zorganizować kolejne koncerty z cyklu „Muzyczne wieczory u świętej Kingi”, m.in. poświęcony św. Janowi Pawłowi II. Będzie to kantata z tekstami ks. Janusza Kozłowskiego i muzyką Dariusza Tokarzewskiego, na głos solowy, chóry i orkiestrę. Kolejny projekt to oratorium o św. Kindze. Powstanie na bazie wierszowanych legend o patronce naszego chóru. To jednak plan na przyszły rok. Pomysłów mam wiele. Nie chcę stać w miejscu, muszę coś robić, rozwijać się.
- Czym zajmujesz się w wolnych chwilach?
- Chętnie jeżdżę rowerem, słucham muzyki klasycznej, uczę się grać na trąbce. Współpracuję z lubelską firmą organmistrzowską, która zajmuje się budowaniem, konserwacją, strojeniem organów. Lubię też gotować, szczególnie dania z ryb i owoców morza. W soboty obowiązkowo piekę ciasto.
- Dziękuję za rozmowę.
Agnieszka Wójcik
Głos Świdnika nr 22/2015