Jan Kaźmierczak

W 33. rocznicę Świdnickich Spacerów prezentujemy sylwetkę ich inicjatora, Jana Kaźmierczaka. Członek Solidarności od 1980 r., przewodniczący Koła Emerytów i Rencistów, od pierwszych dni stanu wojennego włączył się w podziemną działalność, zbierał składki, kolportował prasę podziemną, uczestniczył w mszach świętych odprawianych za Ojczyznę. Był także sportowcem, trenerem drużyny pięściarskiej Avii. Przypominamy historię jego sportowej kariery.

Karierę sportową rozpoczynał w Ostrowie Wielkopolskim w 1928 roku, w Towarzystwie Gimnastycznym „Sokół”. Początkowo uprawiał gimnastykę, następnie grał w piłkę nożną, w końcu jednak postawił na boks. Chrzest ringowy przeszedł w Ostrovii, a w latach 1929-1934 na swoim koncie miał już 99 walk w drużynie KPW. Przez następne dwa lata służył w Marynarce Wojennej, uprawiając nadal boks jako dyscyplinę sportową numer jeden.

Po ukończeniu służby wojskowej wyróżniającym się zawodnikiem zainteresowali się działacze z poznańskiego klubu KCP. W barwach tego klubu, w latach 1936-39, walczył obok takich znanych już dobrze w całym kraju pięściarzy jak Sobczak i Limecki. W tym okresie zdobył mistrzostwo okręgu poznańskiego w wadze średniej oraz dwukrotnie wicemistrzostwo w wadze półśredniej i średniej. Na krótko przed wybuchem II wojny światowej przeniesiony został służbowo do Rzeszowa i tam zasilił pięściarską drużynę Resovii.

Rozbrat z ringiem wziął Jan Kaźmierczak w 1945 roku, stoczywszy w sumie 286 walk, a po raz ostatni wystąpił w ringu walcząc w spotkaniu reprezentacji Rzeszowszczyzny contra reprezentacji WP. Po wycofaniu się z ringu występował przez pewien czas w roli działacza sportowego na terenie Rzeszowszczyzny, a pracował wspólnie z późniejszym prezesem FKS Avia Pawłem Drożdżyńskim. Obaj wspólnie z innymi działaczami przyczynili się do stworzenia sekcji pięściarskiej w rzeszowskiej Stali.

Pod koniec 1945 roku Jan Kaźmierczak przeniósł się do Wrocławia i tam zaczął trenować pięściarzy miejscowego Pafawagu. W latach 1945-50 ćwiczą i walczą pod jego okiem tacy znani pięściarze wrocławscy jak Faska, Sawicki, Smyk, Krupiński, Czajkowski i Szczepan. Drużyna Pafawagu awansuje w tym czasie do II ligi bokserskiej. Od 1950 roku zaczął trenować drużynę bokserską CWKS Wrocław, a po jej rozwiązaniu objął funkcję trenera-koordynatora w Ogniwie (Wrocław). Do wychowanków z tego okresu zaliczają się: Żurawski, Gościniak i Dudek. W tym czasie pierwsze kroki na ringu stawiają również bracia A. i Z. Olechowie i Karyś.

Z Wrocławia przenosi się trener Jan Kaźmierczak do Świdnika, podejmując pracę w świdnickiej Avii.
„W Avii przepracowałem 9 lat – opowiada Jan Kaźmierczak, a praca w klubie świdnickim dała mi wiele zadowolenia i satysfakcji. W tym czasie współpracowali ze mną w sekcji niestrudzeni działacze: Edward Zdunek, Jerzy Stobiński, małżonkowie J. i R. Smulscy oraz Karol Szczotka. Trenując świdnicką Avię w latach 1956-65 sekundowałem wielokrotnie w narożniku takim znanym pięściarzom jak: Bogdan Wilk, Zbigniew Kita, Mieczysław Trojanek, Jerzy Krasnożon, Stanisław Czajęcki, Zygmunt Krajewski, Tadeusz Wodkiewicz i Jan Biesiada. Tę świetną kadrę klubową uzupełniali w czasie: Zdzisław Sygacz, Adam Biedroń, Zygmunt Dąbrowski, Stanisław Chmielewski, Władysław Bachenek, Waldemar Łapiński i Józef Drewicz. Nie wolno zapominać również i o własnych wychowankach, do których należeli: Henryk Góralski, Jan Komendarski, Leszek Mucha, Adolf Raczyński, Henryk Warchałowski, Ryszard Adamczyk, Czesław Ostrówka, Tadeusz Zakrzewski , Stanisław Oszust i wielu innych. Porównując dawniejszy poziom boksu z obecnym, osobiście zaryzykowałbym stwierdzenie, że mając na przykład w Świdniku drużynę bokserską z przełomu lat 1950-60, nie byłbym z nią bez szans, walcząc o tytuł mistrzowski w finale MP. Zainteresowanie boksem w tamtych latach było ogromne, a do szkółki Avii w pewnym okresie uczęszczało około 200 młodych chłopców”.

Zawodnik, działacz, wychowawca wielu młodych, utalentowanych pięściarzy i trener w jednej osobie – Jan Kaźmierczak położył duże zasługi w rozwoju pięściarstwa w Świdniku. Kiedy rozstawał się z klubem, pozostawił na placu boju swoich wychowanków, którzy do dziś mile go wspominają.

S.J.

Głos Świdnika nr 4/1975, w artykule błędna pisownia nazwiska, poprawnie: Kaźmierczak