Świdniczanka - klub pasjonatów

Był to wyjątkowy klub w dziejach Świdnika. Mechanizm jego działania opierał się przede wszystkim na społecznikowskich i amatorskich inicjatywach. Ludowy Klub Sportowy Świdniczanka, bo o niej mowa, powstała na początku lat 60., dzięki zaangażowaniu dwóch ludzi: nieżyjącego już Janusza Bęca i Zbigniewa Walczaka ze Świdnika Dużego. Obaj kochali aktywność fizyczną i chcieli do niej przekonać innych. Wykorzystali fakt, że młodzi ludzie garnęli się do sportu, chociaż zaplecze do jego trenowania było w tamtych czasach niewyobrażalnie skromne. Jednak nie czekali aż kasza manna spadnie im z nieba. Wzięli się do pracy. Z czasem okazało się, że stworzyli ważny rozdział świdnickiego sportu.

- Klub założono w 1960 roku - wspomina Zbigniew Walczak, współtwórca Świdniczanki. – Chcieliśmy robić coś dla młodzieży, która w owych czasach nie miała wiele atrakcji. Nie było wtedy telewizji czy komputerów. Komitet założycielski powstał więc w Świdniku Dużym, gdzie mieszkaliśmy. Początkowo oferowaliśmy trzy dyscypliny: piłkę nożną, lekkoatletykę i tenis stołowy. W dzisiejszych czasach potrzeba pieniędzy, by cokolwiek rozkręcić, a wtedy wszystko tworzyliśmy własnym sumptem. Miejsce do gry w piłkę nożną znaleźliśmy w Świdniku, obok głównego boiska Avii. Pozostałe dyscypliny rozgrywaliśmy w szkole, w Świdniku Małym, na terenie gminy Wólka Lubelska.

W 1970 roku Świdniczanka przeniosła się do Świdnika. Dwa lata później, dzięki poparciu Stanisława Kucharuka, ówczesnego naczelnika miasta, w porozumieniu ze Spółdzielnią Mieszkaniową przekazano klubowi teren pomiędzy ul. Kopernika a Turystyczną, na boisko, które funkcjonuje do dzisiaj. Za własne pieniądze panowie Walczak i Bęc wykonali ogrodzenie, prywatnym traktorem wyrównali teren i posiali trawę. Dostali lokal na szatnie i pomieszczenia socjalne. Otrzymywali dotacje na wyjazdy. Do przenosin do Świdnika nie doszło bez powodu. Działacze Świdniczanki wiedzieli, że w naszym mieście mogą liczyć na solidne wsparcie, głównie finansowe, którego zabrakło w macierzystej gminie.

- Zmiany to zasługa Janusza Bęca, który rozpoczął pracę w Urzędzie Miejskim w Świdniku – wspomina Z. Walczak. - Szybko złożył wniosek o zarejestrowanie klubu. Henryk Panasiuk był wtedy kierownikiem wydziału sportu i turystyki. Spodobał mu się pomysł i umieścił działalność klubu w planach sportowych miasta. Wtedy nabraliśmy wiatru w żagle. Powstała sekcja koszykówki żeńskiej młodziczek i juniorek, której trenerami byli Wiesław Jaworski i Marek Marzec, zaś kierownikiem sekcji Zenon Dec.

Sekcje i sukcesy

- Trenowaliśmy około 30 dziewcząt – opowiada Z. Dec. - Występowały w klasie młodziczek, później juniorek. Po osiągnięciu pełnoletności większość z nich zasiliła drużynę Startu Lublin. Znakomite zawodniczki. Wygrywały mecz za meczem ze wszystkimi lokalnymi drużynami. Byliśmy zawsze na pierwszym miejscu tabeli. Pamiętam, że stale martwiliśmy się, aby nie wejść do wyższej ligi, co wiązało się z częstymi wyjazdami na zawody i turnieje, a to z kolei generowało ogromne koszty. Trener Startu Marek Sadowski przyjeżdżał do Świdnika na wszystkie mecze, żeby podbierać nam zawodniczki.

Powstała także sekcja podnoszenia ciężarów, której przewodził Jan Bober. Ciężarowcy trenowali w podpiwniczeniu kotłowni, dzisiejszej siedziby PEC, które udostępnił zaangażowany w naszą działalność prezes firmy - Czesław Rozwadowski. Przez kilka lat istniała także sekcja tenisa stołowego i kolarska. Z tej ostatniej wywodził się, m.in. Jan Myszak, reprezentant Polski, który tragicznie zginął podczas zawodów Mistrzostw Polski. Chociaż zawodnik ten zarejestrowany był w Świdniczance, trenował w drużynie Unii Lubelskiej, razem z Januszem Pożakiem, reprezentantem i mistrzem Polski.

Najaktywniej i najdłużej funkcjonowała sekcja piłki nożnej. Pierwszy oficjalny mecz piłkarze Świdniczanki rozegrali 27 marca 1960 roku, w Pucharze WZGS. Na stadionie Avii pokonali LZS Białka 5:0. Sezon 1969/70 przyniósł pierwszy sukces w postaci awansu do A klasy. W swoim debiucie zremisowali 0:0 z Nadbużanką. Gdy piłkarze przenieśli się do Świdnika, w sezonie 1984/85 nadszedł kolejny sukces. Zespół pod wodzą trenera Janusza Bęca, wywalczył wejście do klasy okręgowej. W roku 1990 Świdniczanka dotarła do finału Pucharu Polski, na szczeblu województwa. 20 czerwca, na stadionie Avii, po bardzo dobrej grze minimalnie uległa III-ligowej Lubliniance 1:2. Bramkę strzelił Sławomir Biszkont. Drużyna grała w składzie: Ciesielka, Stachniuk, Wierzchoń, Korba, Olejnik, Cholewa, Dunia, Czuluk (Abel), Kondratowicz, Nalewajko, Biszkont.

Po reorganizacji rozgrywek Świdniczanka od sezonu 1991/92 grała w klasie okręgowej, będącej IV poziomem ligowym. Na tym szczeblu „chłopcy z Turystycznej” występowali aż do 2003 roku. Najwyższe miejsce zdobyli w sezonie 1997/98, kiedy pod wodzą trenera Marka Leszczyńskiego uplasowali się na 4 pozycji. Potem była A klasa, a do jesieni 2013 klasa B.

Pierwowzór halówki

Ze Świdniczanki wywodzi się wielu znakomitych piłkarzy: m.in. Paweł Machnikowski, Ryszard Nalewajko, Waldemar Korba, Marek Dunia, Marek Leszczyński. Do tradycji weszły już towarzyskie spotkania zawodników Avii i Świdniczanki, gdyż oba kluby miały wiele wspólnego. Świdniczanka stała się zapleczem żółto-niebieskich. Wielu zawodników grało w pierwszym zespole Avii na przykład: Jerzy Gieroba, Zbigniew Walczak. Zaś „emeryci” z Avii wracali po zakończeniu kariery do Świdniczanki, aby szkolić młody piłkarski narybek, na przykład Tomasz Giełzak czy Jerzy Gieroba. Wszyscy działacze zgodnie podkreślają – zarówno zawodnicy jak i trenerzy zawsze udzielali się społecznie.

Mieszkańcy szybko polubili Świdniczankę. Na jej mecze, rozgrywane przy ul. Turystycznej, przychodziło mnóstwo kibiców. Na skarpie siedziały całe rodziny, z rozkoszą smakując piłkarski spektakl, bez chuligaństwa i stadionowego chamstwa.
Henryk Panasiuk, w latach siedemdziesiątych kierownik Wydziału Sportu i Turystyki UM i działacz Świdniczanki tak wspomina: - Trochę dźwigałem ciężary w sekcji ciężarowców Świdniczanki. Specjalnie wyników nie miałem, ale pozostały miłe wspomnienia. Klub miał swoje szczególne znaczenie w historii miasta. Warta przypomnienia jest akcja „Lato w mieście”, czyli turnieje dzikich drużyn piłkarskich. To element istotny, gdyż wielu zawodników obu świdnickich klubów wywodziło się z osiedlowych i szkolnych zespołów dziecięcych. Pamiętam, że rozgrywki te komentował nawet sam Mieczysław Kruk. Dzisiejsza halówka to kontynuacja tego pomysłu, chociaż tych „dzikich drużyn” było wtedy bez porównania więcej niż dziś. Niektórym się nawet odmawiało uczestnictwa z braku miejsca. Organizowaliśmy również plebiscyty na dziesiątkę najlepszych sportowców Świdnika. Czasem działacze Avii nam zazdrościli. Bywało, że więcej kibiców przychodziło na mecze Świdniczanki niż żółto-niebieskich. Klub miał istotny wkład i w popularyzowanie sportu. Były czasy, że mieliśmy w danej dyscyplinie jednocześnie drużyny seniorów i juniorów. Podczas meczów wyjazdowych były problemy z transportem, ale wtedy nikt nie narzekał. Działacze klubu organizowali zabawy taneczne w Świdniku Dużym, by wspomóc finansowo działalności sportową.

W latach 70. wiele osób i firm zaangażowanych było w funkcjonowanie klubu. Największymi sponsorami byli prezesi Spółdzielni Dziewiarskiej im. Fornalskiej: Ryszard Bat i Mieczysław Misztal, którzy bezpłatnie przekazywali klubowi stroje sportowe. Część odzieży pochodziła również z zakładów dziewiarskich Trawena w Trawnikach. Obuwie sportowe trafiało z zakładów obuwniczych Chełmek z Chełma. Dużą pomoc okazywali też Wiesław Madej, prezes PSS Społem i Kazimierz Daca prezes GS. Ważnym sprzymierzeńcem okazał się Waldemar Świrgoń z Zarządu Głównego LZS w Warszawie. Najważniejszym sponsorem był jednak Stanisław Kucharuk, naczelnik miasta.

Zmierzch i nowe narodziny

Dobre czasy dla Świdniczanki skończyły się u schyłku lat 80. Zmiany polityczno - ekonomiczne nie były łaskawe dla amatorskiego sportu. Egzystencję klubu przekreślił jednak tragiczny wypadek, który wydarzył się na boisku. Młody chłopak został przygnieciony bramką. W konsekwencji Świdniczankę trzeba było rozwiązać. Janusz Bęc założył w Wólce Lubelskiej Gminny Ośrodek Sportu.

Klub istnieje nadal w Świdniku Dużym, gdzie panowie Bęc i Walczak ponownie własnymi siłami wykonali boisko. - Kupiliśmy za własne pieniądze grunty i zrobiliśmy pełnowymiarowe boisko, przystosowane nawet do pierwszoligowych rozgrywek. Dziś korzysta z niego okoliczna młodzież. Czy uda się nam rozkręcić tu życie sportowe na taką skalę jak kiedyś? Nie wiadomo, czas pokaże. W każdym razie zaplecze nadal istnieje – mówi Z. Walczak.

Pan Zbyszek nie może żyć bez sportu. Swoją pasją zaraził syna Darka, niegdyś zawodnika Świdniczanki, który dziś szefuje firmie Neptun, od lat wspierającej siatkarską i piłkarską drużynę Avii. Za to, trzy lata temu otrzymał nagrodę Przyjaciel Sportu.

***

Klub Świdniczanka powstał 24 lutego 1960 roku. Założycielami byli i w pierwszym zarządzie zasiadali: Edward Żak, zastępca przewodniczącego, Zbigniew Walczak – sekretarz, Józef Walczak – skarbnik, Stanisław Stępień – gospodarz. Komisja rewizyjna: Stanisław Tylec, Jan Adamiec i Józef Matysiak. Barwy klubowe: zielono-czerwone. Nazwy: (1960) Ludowy Zespół Sportowy Świdniczanka Świdnik Duży, (1981) Ludowy Klub Sportowy Świdniczanka Świdnik, (2007) Gminno-Ludowe Sportowe Towarzystwo Sportowe Świdniczanka Świdnik Mały. Zasłużeni ludzie klubu: Zbigniew Walczak, Janusz Bęc, Czesław Rozwadowski, Jerzy Szkołut, Marek Słotwiński, Marek Dunia, Stanisław Wierzchoń, Wiesław Szymański. Pierwszym prezesem klubu był Zbigniew Walczak, później Czesław Rozwadowski. W zarządzie zasiadali: Henryk Panasiuk, Zygmunt Barszcz, Zenon Dec, Jan Bober, Wiesław Jaworski.

Sławomir Socha

Głos Świdnika nr 2/2015