Zawierzeni świętej Kindze
Tłumy wiernych zgromadziły się 24 lipca 2005 roku na placu przy ul. Klonowej, by wziąć udział w uroczystej mszy św. celebrowanej przez arcybiskupa Józefa Życińskiego, podczas której poświęcił krzyż i plac przeznaczony pod budowę nowego kościoła. We mszy uczestniczyli także księża z pozostałych świdnickich parafii.

- Wyrażam radość, że tak wiele osób zgromadziło się tutaj, dziękuję Bogu, że tylu kapłanów przybyło, by dzielić radość dzisiejszego dnia – mówił podczas powitania metropolita lubelski - Historia świdnickiego Kościoła, którą przywoływaliśmy wspominając ks. Jana Hryniewicza, dziś jest tworzona już przez ks. Tadeusza Nowaka, ks. Zbigniewa Kiszowarę, przez każdego z was. Wasz dar zaczyna się od tego, że stoicie mimo zmęczenia i przynosicie Chrystusowi to swoje wyrzeczenie. Przynosicie w czasie szczególnym, kiedy Świdnicki Lipiec kieruje w stronę Świdnika uwagę całej Polski. I ta świątynia jako wotum będzie pięknym znakiem tamtej solidarności, wolności, o której marzyliście 25 lat temu.
W homilii abp Józef Życiński przypomniał historię życia św. Kingi oraz fakty związane z Jej kanonizacją, która miała miejsce dopiero ponad 700 lat po Jej śmierci. Ponownie nawiązał także do obchodów 25 – lecia Solidarności, podkreślając, by w szczególny sposób pamiętać o tych, którzy wiele lat temu w trudnych warunkach dawali świadectwo robotniczej godności. Prosił również, by naśladować św. Kingę w Jej zawierzeniu Bogu, a swoją wiarę traktować jak drogocenną perłę.
Na niedzielną uroczystość przyszli nie tylko mieszkańcy osiedli mających należeć do nowo powstałej parafii, ale także wielu wiernych z pozostałych świdnickich świątyni. Wszyscy byli jednakowo wzruszeni.
- Bardzo piękna msza – dzielili się swoimi wrażeniami po jej zakończeniu. – Cieszymy się, że będziemy mieli nowy kościół, mamy też nadzieję, że zostanie szybko wybudowany. Pomożemy ks. Zbigniewowi w miarę naszych możliwości.
aw
Głos Świdnika nr 29/2005
***
Pod opieką św. Kingi
Rozmowa z księdzem Zbigniewem Kiszowarą, proboszczem parafii pw. św. Kingi
- W najbliższą niedzielę odbędzie się ceremonia poświęcenia nowej, czwartej świdnickiej parafii. Proszę przypomnieć, kiedy i w jakich okolicznościach powstała?
- Ksiądz arcybiskup Józef Życiński od dosyć dawna nosił się z zamiarem stworzenia w Świdniku kolejnej parafii. Miasto liczące ponad 40 tys. mieszkańców miało dotychczas trzy świątynie. Było ich za mało. Problem jest szczególnie widoczny w świątyni NMP Matki Kościoła. Parafia ta liczyła ponad 20 tys. ludzi. A jeśli kościół ma swoją posługę spełniać właściwie i ze swym posłaniem docierać do ludzi, to wspólnota musi być mniejsza. Łatwiej wtedy księdzu docierać do parafian, żyć ich problemami. Łatwiej też jest ludziom, którzy chcą nawiązać kontakt z Bogiem. To chyba była główna przyczyna tego, by w Świdniku powstała kolejna parafia, tym bardziej, że jej lokalizacja związana jest z rozbudową miasta w kierunku drogi piaseckiej. Chodzi o osiedle Iskra, o część domków, które są budowane w kierunku Kazimierzówki, ul. Kusocińskiego oraz jej bocznych ulic. Mieszkańcy tych terenów są pozostawieni sobie, nie czują się związani z żadną parafią. Owszem, terytorialnie należą do parafii NMP Matki Kościoła czy do Kazimierzówki, ale ten związek jest bardzo luźny. Jest tendencja w Kościele, od II Soboru Watykańskiego, że Kościół ma być wspólnotą małych grup, co również przekłada się na parafie. Nie chodzi o to, by tworzyć bardzo małe wspólnoty parafialne, ale przy ponad 20 tysiącach osób, które funkcjonowały przy najstarszej parafii, trudno mówić o właściwym duszpasterstwie. I to był powód, aby nową parafię w Świdniku stworzyć. S
AM dekret erygowania parafii został wydany we wrześniu 2004 roku. Z prawnego punktu widzenia, jeśli chodzi o prawo kanoniczne, to parafia wtedy zaczęła swoje funkcjonowanie. Obecnie współistnieje z parafią MNP Matki Kościoła, z której została wydzielona. Powoli, małymi kroczkami, będziemy dążyć do tego, aby nowa parafia miała na początek swoją kaplicę. Trudno określić, kiedy ten nowy kościół powstanie. Czasy są trudne, jeśli chodzi o kwestie finansowe. Jestem jednak dobrej myśli, gdyż nie brakuje ludzi oferujących bezinteresowną pomoc, chcących coś robić. Dzięki temu prace przy budowie kaplicy można kontynuować.
- Skąd przybędzie kaplica?
- Kaplica, która ma powstać na terenie nowej parafii jest właśnie przenoszona z parafii pw. Najświętszego Serca Jezusowego, przy ul. Kunickiego w Lublinie. Rozbiórka trwa dwa miesiące i ma się ku końcowi. Chodzi o to, by żeby maksymalnie wykorzystać wszelkie materiały budowlane. Kaplica w formie niezmienionej zostanie postawiona na placu parafialnym. To stała praktyka przy powstawaniu wielu parafii, chociażby kaplica ze świdnickiej parafii Chrystusa Odkupiciela służy teraz wiernym przy ul. Nałęczowskiej w Lublinie. To jest oszczędna i sensowna próba stworzenia czegoś z niczego.
- Czasem słyszy się pytania, po co Świdnikowi kolejny kościół?
- Lubartów jest miastem przynajmniej o połowę mniejszym od Świdnika. Funkcjonują tam trzy parafie i jeden kościół ojców Franciszkanów. Im parafia jest mniejsza liczebnie, tym łatwiejszy jest kontakt między księdzem a parafianami. W dzisiejszym duszpasterstwie nie należy się zamykać przed ludźmi. Jeśli mam w swojej parafii mniejszą grupę ludzi, to ich znam i oni mnie znają. Łatwiej jest budować wspólne relacje. Tym bardziej, że w ogromnych parafiach są problemy, na przykład przy ustaleniu terminu ślubu, zamówieniu mszy św., posługi sakramentalnej. To wszystko jest przy tak dużej liczbie wiernych odwlekane w czasie. Nieraz młodzi ludzie muszą „uciekać” ze ślubem do innej parafii, co nie jest dobrą praktyką. Wierni zwracają się do innej parafii także z posługą pogrzebu, co też nie powinno mieć miejsca. To jest, niestety, wynik wielkości parafii. Tak dużej, jak była do tej pory w Świdniku, w naszej archidiecezji lubelskiej już nie ma. Ten fakt miał też wpływ na decyzję arcybiskupa, aby powołać nowa parafię.
- Ilu wiernych będzie liczyła nowa parafia?
- Około 6 tysięcy osób. Jest to część wydzielona z parafii pw. NMP Matki Kościoła i z parafii pw. Matki Bożej Częstochowskiej w Kazimierzówce.
- Patronką parafii jest święta Kinga, dlaczego?
- Tytuł parafii – taka jest zazwyczaj praktyka w Kościele – jest nadawany przez arcybiskupa. Trudno mi jednoznacznie powiedzieć, dlaczego święta Kinga. Skojarzenia są różne. Jest to pierwsza parafia w naszej archidiecezji pod takim wezwaniem. Święta Kinga jest bardzo popularna na południu Polski, u nas jest raczej pomijana. To patrona górników solnych, a więc ludzi ciężkiej pracy. Świdnik to także miasto ludzi ciężkiej pracy, od wielu lat związanych z WSK. Chociaż Świdnik nie ma nic wspólnego z kopalnictwem soli, to jednak chodzi o aspekt pracy i odkrywania wartości i cnót, które św. Kinga reprezentowała. Przede wszystkim zaradności, przedsiębiorczości, wrażliwości na los innych. Była osobą świętą i jednocześnie realistycznie patrzącą na życie. Myślę, że jest to postawa charakterystyczna dla życia mieszkańców Świdnika.
- Czy istnieje już architektoniczny projekt nowej świątyni?
- Jeszcze nie. Na pewno nie będzie to świątynia ogromna. Raczej prosta, skromna, bardziej nawiązująca do tradycyjnej architektury sakralnej. Nie ode mnie będzie zależała decyzja. Istnieje bowiem w Kurii Arcybiskupiej specjalna komisja, która ostatecznie projekt zatwierdzi. To powinien być obiekt, który w człowieku wywoła poczucie sacrum. Takie uczucie czasem w architekturze współczesnych kościołów gubi się. Sam kościół nie będzie duży, chociaż parafia ma tendencje rozwojowe. Powstają już nowe bloki i z roku na rok parafian będzie przybywać. Mam nadzieję, że kaplica powstanie do końca tego roku, natomiast kościół to perspektywa kilku lat.
- To nie przypadek, że poświęcenie nowej parafii przypada na dzień św. Kingi.
- Łączymy poświęcenie placu i krzyża z liturgicznym wspomnieniem św. Kingi, które wypada w niedzielę, 24 lipca. Tym bardziej, że za około półtora miesiąca rozpocznie się już właściwe stawianie kaplicy. Msza św., podczas której ksiądz arcybiskup Józef Życiński poświęci plac i krzyż oraz wygłosi homilię do zgromadzonych, odbędzie się o godz. 16.00, na placu przy ul. Klonowej.
- Poproszę księdza proboszcza o krótkie dossier.
- Jak każdy ksiądz, kończyłem Seminarium Duchowne w Lublinie. Pochodzę z Sawina. To miejscowość leżąca niedaleko Chełma. ` Moją pracę duszpasterską prowadziłem w Rejowcu, w Kolegiacie Zamojskiej, parafii św. Jadwigi w Lublinie. Ukończyłem doktoranckie studia specjalistyczne na KUL-u w zakresie teologii pastoralnej. Później była praca w nowej parafii, którą utworzyliśmy z proboszczem parafii św. Wojciecha w Lublinie. Tam udało mi się zdobyć praktykę budowlaną. W 2003 roku pracowałem w parafii pw. Chrystusa Odkupiciela w Świdniku. Później przywędrowałem do parafii pw. NMP Matki Kościoła z konkretnym planem tworzenia nowej wspólnoty parafialnej. Muszę dodać, że znam Świdnik od najmłodszych lat. Tak się złożyło, że mieszkała tutaj i pracowała moja bliska rodzina. Często tu przyjeżdżałem i znałem miasto z czasów, kiedy nie było w nim żadnego kościoła. Byłem świadkiem powstawania pierwszej świątyni i dwóch kolejnych. Byłem także w Świdniku, kiedy zaczął się zryw solidarnościowy, a później nastał stan wojenny. Nie mogę więc powiedzieć, że czuję się w tym mieście obco. A te więzi, które mnie z nim łączą sla dla mnie bardzo ważne.
- Dziękuje za rozmowę.
Sławomir Socha
Głos Świdnika nr 28/2005
Głos Świdnika nr 28-29/2005
Fot. www.swkinga.pl