I Ty możesz uratować drugiemu życie
Jubileusz 40-lecia Klubu HDK im. bł. ks. Jerzego Popiełuszki

W tym roku mija 40 lat od chwili, gdy nasi poprzednicy założyli w WSK Świdnik Klub Honorowych Dawców Krwi realizujący to szczytne hasło. Od 23 listopada 1973 roku do chwili obecnej pozyskaliśmy ponad 17500 litrów krwi. Osiągnięcia krwiodawców z naszego miasta i zakładu to jednocześnie promocja regionu w kraju i poza granicami, gdzie również mamy kontakty. Ludziom spod znaku czerwonej kropli krwi - honorowym krwiodawcom ze Świdnika zawsze towarzyszą w spotkaniach z innymi klubami symbole miasta, zakładu i województwa lubelskiego Objęcie patronatem honorowym naszych uroczystości 40 - lecia przez wojewodę lubelską Jolantę Szołno- Koguc, marszałka województwa lubelskiego Krzysztofa Hetmana, starostę powiatu świdnickiego Mirosława Króla, burmistrza Świdnika Waldemara Jaksona oraz "PZL-Świdnik" S.A AgustaWestland, to ogromny zaszczyt dla naszych krwiodawców i zasłużonego klubu. Dzisiaj prezentujemy drugą część jego historii.

Rok 1980 był rokiem historycznym dla naszego miasta i przełomowym dla Polski. Świdnicki Lipiec zainicjował przemiany polityczne i społeczne, które doprowadziły do powstania „Solidarności”. Mimo napiętej sytuacji w kraju i naszym regionie nie przerwaliśmy tak ważnej działalności dla społeczeństwa. Kolejne akcje organizowane w zakładzie i w mieście dawały gwarancję, iż nie zabraknie krwi dla ratowania życia i przeprowadzania trudnych zabiegów operacyjnych. Był to także okres nawiązywania nowych kontaktów z klubami HDK z Kielc, Torunia, Szczecina, Płocka, Pruszkowa, Wrocławia, Mielca, Warszawy, Milejowa i wielu innych.

Jednocześnie odpowiadaliśmy na kolejne apele o krew. Wojewódzka Stacja Krwiodawstwa w Lublinie dobrze wiedziała, że pracownicy WSK-Świdnik zawsze pozytywnie odpowiedzą na wezwanie "Potrzebna krew". W każdej akcji w zakładzie uczestniczyły setki osób. Współzawodnictwo międzywydziałowe przynosiło efekty w postaci zwiększonej ilości najcenniejszego leku, jak też pozyskiwania nowych krwiodawców. Czołówkę stanowili pracownicy W-310, głównie dzięki ogromnemu zaangażowaniu Emila Kozłowskiego. W 1979 roku 33 osoby z tego wydziału oddały 9,5 litra krwi, w 1983 roku 58 osób oddało blisko 17l krwi.
Najbardziej wyróżniającymi się krwiodawcami z tego wydziału byli: Lucyna Hunek, Waldemar Badach, Stanisław Badys, Eugeniusz Bożyk, Andrzej Kubicki, Kazimierz Szewczyk, Zbigniew Kościańczuk, Ryszard Chinek i wielu innych.

Rok 1983 był rokiem jubileuszu 10- lecia klubu. Skupiał on wówczas 500 krwiodawców, którzy w ciągu 12 miesięcy oddali 3500 l krwi. Klub wyróżniony został Odznaką Honorową PCK III stopnia.
Funkcję prezesa sprawował Edwin Wieczerzak. Do najbardziej aktywnych krwiodawców należeli: Jerzy Kosowski - 25 l oddanej krwi, Edwin Wieczerzak - 18l, Sławomir Dąbrowsk - 18l, Michał Konc - 17l, Edmund Berent - 17l, Zdzisław Kardasiewicz -1 6l.

Rok 1984. Krwiodawcy z naszego klubu zawiązali koło PCK w zakładzie, mając na uwadze popularyzację idei bezinteresownej pomocy drugiemu człowiekowi. W lutym Wojewódzka Rada HDK wystąpiła z apelem o dobrowolne oddawanie krwi i przekazywanie kwot przypadających poszczególnym klubom za tę krew na fundusz budowy Szpitala Pomnika "Centrum Matki Polki". Jako pierwsi na ten apel odpowiedzieli krwiodawcy z naszego klubu oddając 50 litrów krwi o wartości 7500 zł.
W czasie kolejnej corocznej akcji w zakładzie 294 krwiodawców oddało 99 l krwi.

Rok 1985. Za wieloletnią, owocną współpracę zakładu z PCK i wspieranie ruchu honorowego krwiodawstwa, Zarząd Główny PCK nadał WSK-Świdnik Odznakę Honorową PCK III stopnia. Odznaczenie to wyjątkowo rzadko nadawane jest instytucjom.

Rok 1987 był dla honorowego krwiodawstwa wyjątkowo trudny.
Brak zaplecza:
Największą bolączką służby krwi była niewystarczająca liczba placówek: 23 stacje i 500 przyszpitalnych punktów krwiodawstwa. Powstawały nowe instytucje służby zdrowia, niestety, bez punktów krwiodawstwa. W razie potrzeby krew na ratunek trzeba było ściągać z odległych miejscowości, co opóźniało skuteczną pomoc w ratowaniu życia.
Brak sprzętu:
Igły były znacznie grubsze od tych do wstrzykiwania penicyliny, niejednokrotnie miały zakrzywiony koniec. Butelki na krew pękały w wirówkach, korki zatykające wpadały do butelki lub przy przebijaniu zatykały igłę.
Brak krwi:
Stołeczna stacja krwiodawstwa w Warszawie potrzebowała 500l krwi na dobę. W rzeczywistości dysponowała 30 litrami. Jedna operacja na otwartym sercu wymaga 6l krwi. W tamtym czasie głównym źródłem krwi były wojskowe punkty krwiodawstwa. Jednakże podział na krew „cywilną” i „wojskową”, polegający na zróżnicowaniu stawki finansowej, spowodował całkowite oddzielenie się wojskowych punktów krwiodawstwa od stacji krwiodawstwa cywilnego, co spowodowało zmniejszenie ilości pobieranej krwi. Wówczas byli krwiodawcy i płatni, a podniesienie ekwiwalentu za krew płatną z 6100 zł do 10000 zł (starych złotych) problemu nie rozwiązało. Budziło społeczną dezaprobatę, bo w przekonaniu opinii publicznej krwiodawstwo powinno być ruchem charytatywnym.
Brak krwiodawców:
W latach 1970-1975 działało 2000 klubów HDK, a liczba ich członków sięgnęła 147 tysięcy, w latach 1981-1986 powstało 50 klubów, a przybyło 1724 członków. Stołeczna stacja krwiodawstwa była w stanie przyjąć 150 krwiodawców dziennie, a przychodziło maksimum 40 osób. Przyczyn było wiele. Krwiodawcy byli pozbawiani premii motywacyjnej za dzień, w którym oddali krew. Zmiany w systemie przeprowadzone na korzyść krwiodawców odniosły znaczący skutek.

Rok 1988. 15 - lecie działalności krwiodawców z WSK- Świdnik. Efekt to ponad 5500 litrów krwi. Był to okres dalszego rozwoju klubu. Krew oddawana była podczas cyklicznych akcji w punkcie działającym przy szpitalu miejskim oraz na terenie zakładu. W roku jubileuszu klub liczył 350 aktywnych członków, którzy minimum dwa razy w roku oddawali krew. Do najbardziej wyróżniających się krwiodawców w tamtym okresie ponownie należeli: Jerzy Kosowski i Edwin Wieczerzak, którzy otrzymali najwyższe odznaczenia: "Zasłużony dla Zdrowia Narodu". Złotymi Krzyżami Zasługi wyróżniono: Ryszarda Bytysa i Tadeusza Łubińskiego, którzy oddali po 18l krwi. Do najbardziej aktywnych krwiodawczyń zaliczała się również Maria Halicka, która oddała 12l krwi. Klub otrzymał Odznakę Honorową PCK III stopnia.
W tamtym okresie, raz w roku, organizowaliśmy akcje, które trwały około 10 dni. Prowadziliśmy również rywalizację międzywydziałową. Przez 8 lat na pierwszym miejscu utrzymywał się W- 310. W roku 1988 na czoło wyszedł W-030, na którym właśnie pracowałem i organizowałem pracowników do oddawania krwi. Trzecie miejsce przypadło W- 160. Ogromną rolę odgrywał przyszpitalny punkt krwiodawstwa, którym kierowała doktor Urszula Lipska. W 1988 roku w punkcie krew oddało 2019 krwiodawców. Pozyskano 654,5l krwi.

Rok 1993. 20- lecie naszej walki o życie ludzkie i ponad 6500 litrów pozyskanej krwi. Kolejne wyróżnienie dla klubu. Otrzymaliśmy Odznakę Honorową PCK II stopnia.
Był to kolejny trudny okres dla krwiodawstwa, ale także dla naszej firmy, co dodatkowo przekładało się na działalność klubu i krwiodawców. Niezrozumiałe były decyzje władz państwowych. Podjęto decyzję o nieprzyznawaniu krwiodawcom odznaczeń państwowych oraz Kryształowego Serca. Odebrano niektóre przywileje: dostęp do niektórych bezpłatnych leków wzmacniających po długoletnim oddawaniu krwi, witamin. To doprowadziło do zmniejszania się liczby krwiodawców, jak też pozyskiwanej krwi. Duży wkład w utrzymaniu ciągłości pracy klubu miał Emil Kozłowski, prezes klubu w latach 1993-1994, który włożył wiele serca i pracy dla obrony idei honorowego krwiodawstwa w zakładzie. Największe wsparcie otrzymywaliśmy w dalszym ciągu ze strony dyrektora Mieczysława Majewskiego i jego zastępcy d.s. technicznych Andrzeja Kukiełki, jak również organizacji związkowych.

18 października 2013 roku chcemy podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że swoją działalnością rozsławiamy nasze miasto, powiat i województwo nie tylko w kraju, ale i poza granicami.
Jesteśmy organizacją charytatywną działającą w strukturach PCK, które tak dużo ofiarowało naszej społeczności. Zwracamy się do ludzi dobrej woli i instytucji o wsparcie w zorganizowaniu naszego jubileuszu 40- lecia, na które przybędzie ponad 40 delegacji krwiodawców z całego kraju oraz z zagranicy. Za każdą pomoc czy w naturze, czy finansową będziemy ogromnie wdzięczni. Będziemy osobiście kontaktować się w sprawie pomocy. Mimo wielu trudnych chwil i przeciwności losu, nasza misja ratowania życia i pomocy drugiemu potrzebującemu jest naszym nadrzędnym celem i będzie kontynuowana w latach następnych.

W sprawie pomocy dla krwiodawców przy organizacji jubileuszu prosimy kontaktować się z prezesem klubu tel: 81/722 53 35 lub 513 27 00 95.
Za pomoc z góry serdecznie dziękujemy.

Andrzej Słotwiński
prezes Klubu HDK
im. bł. Ks. Jerzego Popiełuszko
przy PZL-Świdnik

***

Krwiodawcy wspominają:

Emil Kozłowski, prezes HDK przy WSK Świdnik w latach 1991-1993: - Do Świdnika trafiłem w 1959 roku. Po raz pierwszy oddałem krew w latach 60., dla swojego chorego ojca. Do klubu wstąpiłem jako pracownik wydziału 310. Nigdy nie oddawałem krwi regularnie. Robiłem to na przykład cztery razy w roku albo wcale. Zazwyczaj otrzymywałem telefoniczną wiadomość o takiej potrzebie. Raz oddawałem krew z ręki do ręki, czego teraz już się nie robi. To był nagły przypadek. Do dziś nie poznałem tej kobiety, której uratowałem życie. Pamiętam tylko, że była ciężko chora.
Pracując jako szlifierz, współtworzyłem wraz z kolegami wydziałowe koło, które przez kilkanaście lat było jednym z najlepszych, w zakładowym współzawodnictwie w ilości oddanych litrów krwi. Do dziś w sekretariacie wydziału 310 stoi gablota z pucharami, dyplomami.
Nie pamiętam dokładnie, ale mógł być rok 1992, kiedy odchodzący na emeryturę prezes Edwin Wieczerzak przekazał mi, w uzgodnieniu z zarządem koła, obowiązki prowadzenia klubu HDK. Jednocześnie zobowiązał mnie do rozpisania wyborów na szczeblu zakładowym. Jednak atmosfera wokół naszego ruchu w zakładzie, jak i w kraju nie była korzystna, więc wybory się przeciągały. Po przemianach polityczno-ustrojowych z przełomu lat 80. i 90., nowa władza niechętnie patrzyła na ruch krwiodawstwa. Mieliśmy jednak sprzymierzeńców. Pomagały nam media, na przykład Głos Świdnika, który regularnie publikował artykuły o naszych problemach. A było ich co nie miara. Krwiodawcom odebrano odznaczenia: Zasłużony dla Zdrowia Narodu i Złoty Krzyż Zasługi. Stopniowo ograniczano nam także dostęp do bezpłatnych leków. Z roku na rok znikały kolejne nasze przywileje. Próbowaliśmy interweniować, ale nie odnosiło to większego skutku. Stale słyszeliśmy, że jesteśmy pozostałością PRL-u. A przecież krwiodawstwo to wskaźnik człowieczeństwa, a nie papierek lakmusowy politycznych nastrojów.
Po 2 latach kierowania klubem, w styczniu 1995 roku, wyjechałem na 2- letni kontrakt za granicę. Oddałem w sumie 20 litrów krwi. Ostatni raz w 1996 r. Dziś został mi tylko przywilej ulgi na przejazdy komunikacją miejską i odznaka honorowa pierwszego stopnia Polskiego Czerwonego Krzyża. Cieszę się, że tradycje pomocy innym są nadal żywe w mojej rodzinie. Krew oddawała jedna z moich córek, kuzyn, który za moją namową oddał ponad 12 litrów krwi oraz mój chrześniak.
Chciałbym, aby zmieniło się nastawienie społeczeństwa do naszego ruchu. Niektórzy traktują nas jak nieszkodliwych wariatów, lecz zmieniają swoje zdanie, gdy zachoruje ktoś bliski i dla ratowania jego zdrowia i życia potrzebna jest czyjaś krew. Każdy z nas może znaleźć się w takiej sytuacji. Nie warto więc podcinać gałęzi, na której się siedzi.

Wysłuchał Sławomir Socha

***
Krwiodawcy wspominają:

Michał Konc, członek zarządu Klubu Honorowych Dawców Krwi PCK im. ks. Jerzego Popiełuszki PZL Świdnik : - Krwiodawcą zostałem w 1967 roku, jeszcze przed wojskiem. Miałem wtedy 19 lat. Krew oddaję z pobudek społecznych, chcę pomóc drugiej osobie. Do tej pory jest to 64,9 litra krwi. Zachęcam do brania udziału w takich akcjach, bo honorowych dawców jest co raz mniej. Najbardziej utkwiła mi w pamięci historia sprzed około 10 lat. Do szpitala trafiła kobieta w ciąży, która pilnie potrzebowała krwi. Niestety, nikt z jej rodziny nie mógł jej pomóc. Okazało się, że moja krew jest odpowiednia. Udało się uratować matkę i dziecko. Dlatego myślę, że warto być krwiodawcą. Oddawanie krwi poprawia samopoczucie, ponieważ po jej przetoczeniu rodzi się nowa i tym samym zdrowsza krew. Na swoje 65 urodziny chcę osiągnąć wynik 65 litrów oddanej krwi i na tym zakończę udział w akcjach.
Honorowe krwiodawstwo jest bezinteresownym aktem. Kiedy zapytamy dawców, co na tym zyskują, to zapewne większość odpowie podobnie jak pan Michał: - Satysfakcję.
Krew, którą ofiarował pan Konc z pewnością pomogła wielu tym, którzy jej potrzebowali. Być może nawet uratowała nie jedno ludzkie życie. Za swoją działalność Michał Konc otrzymał: Brązowy Krzyż Zasługi, Srebrny Krzyż Zasługi, Złoty Krzyż Zasługi PRL, Złoty Krzyż Zasługi RP, Zasłużony dla Zdrowia Narodu, Kryształowe Serce (najwyższe odznaczenie Polskiego Czerwonego Krzyża) oraz wiele dyplomów.

Aleksandra Sawic

Głos Świdnika nr 31/2013
Fot. Agnieszka Wójcik