Historia budowy kościoła pw. Chrystusa Odkupiciela

3 czerwca 1983 roku poświęcono plac pod budowę drugiego kościoła w Świdniku. Przypominamy historię powstania parafii pw. Chrystusa Odkupiciela.
Historia budowy kościoła
Starania o budowę drugiego kościoła w Świdniku rozpoczęły się zaraz po rozpoczęciu budowy pierwszego - "okrągłego" - pod koniec lat siedemdziesiątych. Decydujące znaczenie dla ich ostatecznego powodzenia miał pierwszy (wielki) okres "Solidarności" 1980-1981. Jeszcze w 1980 roku wojewódzkie władze wyraziły wstępną zgodę na wybudowanie kilku nowych kościołów w diecezji lubelskiej. Między innymi w Świdniku.
Ostatecznie decyzja polityczna o zezwoleniu na budowę drugiego kościoła w Świdniku zapadła jednak dopiero w czasie trwania stanu wojennego, w 1982 roku. Od tego momentu, aż do czerwca 1983 roku trwały negocjacje dotyczące lokalizacji świątyni. Ówczesne władze starały się "wypchnąć" ją poza miasto. Również mało zdecydowana postawa kurii, która była skłonna przystać na zbudowanie kościoła na Adampolu sprawiła, że dopiero 3 czerwca 1983 roku doszło do poświęcenia placu pod budowę we wschodniej części miasta.
Rozpoczęło się odprawianie mszy na wolnym powietrzu i równocześnie, oczywiście bez zezwolenia, budowanie prowizorycznej kaplicy. Prace nad jej budową zakończone zostały dopiero w czerwcu 1986 roku i już od 14.06. rozpoczęto wykopy. Kiedy tylko "wyszły z ziemi" fundamenty kościoła, 14.05.1987 roku rozpoczęła się - znowu bez zezwolenia - budowa plebanii. Zgodnie z założeniami miała ona stać się ważnym ośrodkiem niezależnego życia społecznego naszego miasta, stąd - mimo "szeptanej", negatywnej propagandy, w tym okresie prace budowlane koncentrowały się głownie przy budowie plebanii. Do końca 1987 roku ukończono jej budowę w stanie surowym i w 1988 roku powrócono do murowania kościoła.
Bryła budowli powstała w stosunkowo krótkim czasie, sporo czasu zajmowały jednak prace wykończeniowe. W międzyczasie, w 1989 roku wybudowana została wieża dzwonnicy i zawieszono na niej dzwon ważący 450kg o nazwie Chrystus Odkupiciel, wykonany w słynnej przemyskiej odlewni braci Felczyńskich.
20 grudnia 1992 roku - dzień konsekracji kościoła pod wezwaniem Chrystusa Odkupiciela, to uwieńczenie dzieła budowy, ukoronowanie pracy i wysiłku całej parafii. Dla samego kościoła dzień ten jest tak samo ważny, jak chrzest dla każdego z nas. Jest to poświęcenie świątyni na chwałę Boga i przeznaczenie jej na miejsce oddawania mu czci po wsze czasy.
opracowanie Cezary Listowski
***
Od zewnątrz ceglane mury i przysadzista bryła kościoła pw. Chrystusa Odkupiciela mogą budzić różne wrażenie. Nie muszą sie wcale podobać. Wprawdzie sama budowla ożywiona jest trochę przez wysmukłą wieżę dzwonnicy, ale z kolei kształt jakieś takie zbytnie podobieństwo wykazuje do komina...Zdecydowanie najbardziej korzystnie budowla prezentuje się nocą. Dwa delikatnie rozjaśniające mrok kontury krzyża. Zawieszone gdzieś na uboczu trochę, na skraju miasta...Nie narzucają się, ale są obecne.
Jednak właściwy sens takiej, a nie innej idei architektonicznej autorstwa Ewy i Józefa Kołodziejczyków, odnaleźć można dopiero po przekroczeniu progu świątyni. Nieoczekiwanie intymne, skłaniające do medytacji i rozmyślań miejsce. Neutralna biel ścian, półmrok, subtelnie rozjaśniany przez świetliki tylko nad ołtarzem, który dzięki temu - bez żadnych innych zabiegów - musi się stać punktem centralnym, punktem dojścia...Uciekający gdzieś w górę, poszarpany cierniami krzyż...
- Bardzo zależało mi na tym, żeby było to miejsce kameralne, sprzyjające bezpośredniemu, najbardziej osobistemu kontaktowi człowieka z Bogiem. Żeby każdy, nawet ten, który dzisiaj uważa siebie za niewierzącego, poczuł, że ten kościół jest jego domem. Dlatego nie ma tu żadnych takich rozwiązań...Ten kościół nie będzie kapał złotem...Tylko wzdłuż chóru umieszczone zostanie przedstawienie Drogi Krzyżowej autorstwa Jerzego Tomaszka. I na bocznych ścianach płaskorzeźby... - mówi proboszcz Andrzej Kniaź.
Cezary Listowski
***
Mówi ksiądz proboszcz Andrzej Kniaź: Jest to dzieło mojego życia
- Do Świdnika został Ksiądz skierowany w roku ...
- W sierpniu 1982.
- Intencją k. biskupa było rozpoczęcie tu budowy drugiego kościoła?
- Zgadza się.
- Czy Ksiądz jest "specjalistą" od budów?
- Może do pewnego stopnia...Wcześniej, nadzorem tamtejszego księdza proboszcza, budowałem pierwszy kościół w Kraśniku Fabrycznym. Był to kościół św. Józefa. Z pewnością nie pozostało to bez wpływu na decyzję ks. biskupa.
- Czy utkwiło Księdzu w pamięci coś szczególnego, coś ważnego dla tej budowy? Może jakieś istotne zdarzenie...
- To było na samym początku. Chodziło o lokalizację świątyni. Stoczyłem o to wyczerpującą walkę. Uważałem, że ten kościół powinien stanąć właśnie tutaj, w mieście. I cieszę się, że stoi dzisiaj tu, gdzie powinien stać. Bo przecież dzisiaj już nikt nie poddaje w wątpliwość tego, że jest tu potrzebny. I może jeszcze druga sprawa. Chodzi mi o decyzję jak najszybszego wybudowania budynku plebanii i duszpasterstwa. Łatwo się dzisiaj zapomina w jakich to było czasach...A społeczeństwo bardzo wtedy potrzebowało miejsc nie uzależnionych od władz politycznych do prowadzenia swojej działalności, także kulturalnej, do pracy z młodzieżą...To wszystko jeszcze nie tak dawno musiało się odbywać przy kościołach. Stąd, wbrew temu, co wielu wtedy bezkrytycznie powtarzało, nie chodziło wówczas o wygodne mieszkania dla księży...
- Proszę Księdza, czasy mamy takie jakie mamy. I dlatego proszę się nie dziwić temu pytaniu. chodzi o pieniądze na budowę. Skąd się one brały?
- Pieniądze są od ludzi. Z ofiar parafian, ze zbiórek… Przecież to ich kościół i dla nich. Gdyby nie ich ofiarność, gdyby nie ich praca, kościół by tu nie stanął.
- Skoro tak, to proszę określić, jaką część prac wykonali parafianie?
- Co najmniej 80%. Oczywiście w ramach , to takie niemodne dziś określenie, prac społecznych. Nie chcę wyróżniać nikogo, bo trzeba byłoby wymienić bardzo wiele nazwisk, a i tak ktoś z pewnością słusznie poczułby się pominięty. Ale niektórzy spośród parafian na pracę nad budową świątyni poświęcali cały swój wolny czas. I to nie przez jeden rok.
- Co dalej? Czy Ksiądz proboszcz pozostanie już tutaj? Czy też ruszy w dalszą drogę, budować jakiś następny kościół?
- To już zależy od ks. biskupa...
- Rozumiem. Odpowiedź wysoce dyplomatyczna. Więc może inaczej...Czy chciałby Ksiądz tutaj pozostać?
- Tak. Myślę, że jest to dzieło mojego życia i chciałbym tu jeszcze popracować. Tym bardziej, że nie chodzi przecież o same mury...Jest to coś znacznie większego, zorganizowanie życia całej parafii, całe duszpasterstwo. Chodziło mi przecież o to, żeby do tego nowego kościoła ludzie chcieli przychodzić. I chcą!
- Skoro mowa o duszpasterstwie...
- W parafii pracuje czterech księży- wikariuszy. Zajmują się oazami, scholą, kołami różańcowymi, ministrantami. Oczywiście katechezą. Wielka uwagę przywiązują do pracy z młodzieżą. Muszę przyznać, że wykonują tę pracę z dużym zaangażowaniem i mają do tego predyspozycje. No i młodzież garnie się do parafii.
- Ale przecież życie parafii to nie tylko młodzież...
- Ale przecież my tutaj służymy nie tylko młodzieży! Przy parafii działają duszpasterstwa kolejarzy, nauczycieli, służby zdrowia...W ogóle naszym dążeniem jest integracja całej społeczności parafii wokół jej najważniejszych spraw życiowych. W dawnej kaplicy swoje sale mają ZChN i AK-owcy. Połowę budynku plebanii zajmuje szkoła społeczna...
- A czy ma Ksiądz proboszcz jakieś takie "zwykłe" zainteresowania?
- Pewnie, że mam. Ryby i konie...
- Ma Ksiądz czas na wędkowanie?
- Nie mam.
- A na konie?
- Na konie zawsze tych kilka dni w roku musi się znaleźć. No, choćby co dwa albo co trzy lata. Ale mam nadzieję, że tego wolnego czasu będzie teraz trochę więcej.
- Czego Księdzu proboszczowi serdecznie życzymy.
Rozmawiał Cezary Listowski
Ksiądz proboszcz parafii Chrystusa Odkupiciela - Andrzej Kniaź pochodzi z Zamościa, z parafii obecnie katedralnej. Liceum Jana Zamoyskiego ukończył w 1966 roku. Seminarium duchowne w Lublinie w 1972 roku. Jako wikariusz przebywał w Siennicy Różanej, Żółkiewce, Skierbieszowie, Kraśniku. W Świdniku od 1982 roku.
Wszystkie materiały pochodzą z Głosu Świdnika nr 44-45/1992