To była wielka frajda
60 lat Avii Świdnik
Kontynuujemy cykl, w którym prezentujemy sylwetki byłych sportowców, wyróżnionych tytułem „Zasłużony dla świdnickiego sportu” podczas tegorocznego plebiscytu na najlepszych i najpopularniejszych sportowców oraz trenerów Świdnika. Dzisiaj przypominamy sylwetkę byłego boksera świdnickiej Avii – Henryka Kukiera.
Swoją przygodę z boksem rozpoczynał w Klubie Sportowym „Lublinianka” zdobywając pierwsze szlify na ringu pod okiem trenera Kowalczyka. Pierwszym sukcesem jeszcze w kategorii juniorów było zdobycie tytułu mistrza Lublina w 1947 roku. Rok później, jako osiemnastolatek Henryk Kukier zakwalifikowała się na swoje pierwsze w karierze mistrzostwa Polski.
- Droga na te zawody była bardzo trudna – wspomina Henryk Kukier. – Pamiętam, że na zgrupowaniu w Kęszycy przebywało w sumie ponad 100 zawodników i każdy miał szansę na osiągnięcie dobrego wyniku. Mistrzostwa okazały się bardzo udane dla reprezentantów Lubelszczyzny, ponieważ sześcioosobowa ekipa wywalczyła aż cztery medale. Startując wówczas jeszcze w wadze papierowej zdobyłem złoty medal, a trzech moich kolegów wywalczyło srebrne krążki. Byli to: Kołodyński w muszej, Łoziński w lekkiej i Oziębło w półciężkiej.
W następnych latach zawodnik Lublinianki, czasowo oddelegowany z racji służby wojskowej do warszawskiej Legii, zdobywał kolejne szczeble kariery. W 1951 roku w Berlinie został Akademickim wicemistrzem świata, przegrywając w finale z reprezentantem ZSRR Bułakowem. Po tym występie rozpoczął okres świetnych występów reprezentacji Polski seniorów.
- Był to okres kilku lat, które zawsze wspominam najmilej. Rok po medalu w Berlinie zostałem wicemistrzem, a w 1953 roku mistrzem Polski seniorów, walcząc już w wadze muszej. Jednak największym sukcesem jaki zanotowałem był złoty medal podczas mistrzostw Europy w Warszawie. W drodze po złoto miałem trudnych rywali. Pokonałem kolejno Basyla z Niemiec, Rosjanina Bułakowa rewanżując się za porażkę sprzed dwóch lat oraz w finale reprezentanta ówczesnej Czechosłowacji Majdloka. W ogóle występ drużyny narodowej wypadł bardzo okazale. W sumie wywalczyliśmy pięć tytułów mistrzowskich i dwa wicemistrzowskie. Złote medale były również udziałem: Stefaniaka w koguciej, Kruża w lekkiej, Drogosza w lekkopółciężkiej i Huchły w półciężkiej. Natomiast srebrne krążki wywalczyli: Grzelak i Węgrzyniak.
Po sukcesie w Warszawie rozpoczął się dziesięcioletni okres reprezentacyjnej kariery między innymi pod okiem niezapomnianego trenera Feliksa Stamma, który doprowadził wtedy polskie pięściarstwo na szczyty europejskie i światowe. Henryk Kukier aż 35 razy wystąpił w biało-czerwonych barwach, z czego 25 walk zakończył zwycięsko.
- To była prawdziwa frajda móc trenować i występować w reprezentacji narodowej. Rozgrywaliśmy średnio pięć lub sześć meczów międzypaństwowych w jednym roku, wyjeżdżając między innymi do Bułgarii, Rumunii, Czechosłowacji, Rosji, NRD czy na Węgry. Polski boks był wówczas prawdziwą potęgą. Wiele krajów przysyłało nam zaproszenia do rozegrania meczu. Liczono się z nami na imprezach rangi mistrzostw Europy i świata oraz na olimpiadzie.
Henryk Kukier wystąpił na trzech Igrzyskach Olimpijskich, ale bez żadnych większych sukcesów. Jak podkreśla, już sam fakt zakwalifikowania się do turniejów w Helsinkach (1952 r.), w Melbourne (1956 r.) i w Rosji (1960 r.) był dla niego niesamowitym przeżyciem i wyróżnieniem. Swoją przygodę z Avią rozpoczął w roku występując wówczas z drużyną w II lidze, a zakończył jako zawodnik cztery lata później. Trenerem świdnickich pięściarzy był wtedy Jan Kazimierczak, a prezesem Paweł Drożdżyński. W swojej karierze sportowej stoczył około 300 walk, z czego 20 przegrał i 1 zremisował. Henryk Kukier otrzymał odznaczenia: Mistrz Sportu – 1954 r., Zasłużony Mistrz Sportu – 1958 r., Krzyż Zasługi – 1954 r., Kawalerski Krzyż Odrodzenia Polski – 1962 r.
Sławomir Socha
Głos Świdnika nr 13/2000