Z myślą o Tych, których już nie ma...
Listopadowe wspomnienia.

Słoneczne przedpołudnie. Delikatne podmuchy wiatru zrywają liście z drzew, pokrywając nimi pomniki i wąskie alejki cmentarza parafialnego na Kazimierzówce. Na grobach palą się znicze o różnych kształtach i barwach. Nieliczni o tej porze ludzie porządkują groby bliskich lub pogrążają się w modlitwie za dusze zmarłych. Powracają wspomnienia i tęsknota za tymi, których utraciliśmy w czasie ziemskiej wędrówki.

Cmentarz parafialny powstał w 1930 roku, kiedy nie istniał jeszcze kościół ani parafia. Jego fundatorami byli: Szczepan Goral, Józef Kozieł, Stanisław Klimek i Jan Kowalski. Przypomina o tym pamiątkowa tablica, wmurowana w wybrukowaną kostką aleję. Tę z kolei ufundowali Stefan Goral, Stefan Kozioł oraz Władysław Goral.

Tuż przy wspomnianej alejce odnajduję grób Olgi Kiślak, która w roku 1946 założyła i zorganizowała pierwszą, 4-klasową Szkołę Podstawową w Adampolu. W zawodzie nauczycielskim przepracowała 48 lat. Za wzorową pracę i wybitne osiągnięcia pedagogiczne otrzymała wiele nagród i odznaczeń. Zmarła w lipcu 1983 roku. Do dziś z wielkim szacunkiem wspominają ją przyjaciele, uczniowie, ich rodzice.

Niedaleko znajduję jeszcze dwie szczególne mogiły. W pierwszej spoczywają prochy siedmiu żołnierzy poległych za ojczyznę 8 września 1939 roku, w Adampolu. Druga to miejsce wiecznego spoczynku trzech nieznanych lotników, którzy zginęli na świdnickim lotnisku 2 września 1939 roku. Proste betonowe płyty z wyblakłymi wieńcami oraz żelazne krzyże, które pochylają się nad nimi, w symboliczny sposób ukazują trud surowego żołnierskiego życia.

O wielu grobach z cmentarza parafialnego nikt już nie pamięta. Rozpadają się kamienne skrzydła aniołów, butwieją drewniane krzyże. Nie ma na nich kolorowych kwiatów i zniczy. Zaniedbane i zarośnięte trawą mogiły uświadamiają jak kruche jest nasze życie. Być może ludzie, którzy opiekowali się miejscem pochówku swoich bliskich, sami odeszli, nie pozostawiając nikogo, kto mógłby zająć się ich grobami. W nie zapomnijmy także o nich. Zapalmy jedną lampkę na najbliższym zaniedbanym grobowcu. Bo przecież "nie umiera ten, kto żyje w pamięci żyjących”.

Przechodzę na cmentarz komunalny, który powstał w 1999 roku. Na wprost białej bramy szeroka aleja. Znajdują się przy niej groby zasłużonych dla Świdnika.

Po lewej stronie grób księdza kanonika Jana Hryniewicza. Dzisiaj mija 11 lat od śmierci pierwszego proboszcza parafii pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła w Świdniku, kapelana NSZZ „Solidarność” w naszym mieście. Ks. Jan Hryniewicz, w 1994 roku, otrzymał pierwszy w dziejach miasta honorowy tytuł „Zasłużony dla Miasta Świdnika”. Świdniczanie pamiętają go jako ofiarnego kapłana i wielkiego patriotę, którego największym dziełem była budowa kościoła duchowego i materialnego w Świdniku, w latach osiemdziesiątych.

Po drugiej stronie, stoi pomnik zwieńczony symbolicznym śmigłem. To grób Janusza Kasperka, pilota, trzykrotnego mistrza świata i czternastokrotnego mistrza Polski w akrobacji samolotowej, który zginął w katastrofie lotniczej 17 października 1998 roku. Kontynuował rodzinne tradycje lotnicze, a jego sukcesy rozsławiły nasze miasto na całym świecie.

W tej samej alei spoczywa inny sportowiec, Roman Szczerbakiewicz. Jako wielki pasjonat sportu motorowego, założył kilkadziesiąt lat temu Klub Sportowy „Stal Świdnik”. Zdobył mistrzostwo i wicemistrzostwo Polski. Był wieloletnim członkiem kadry narodowej, instruktorem sportu motorowego. Zmarł we wrześniu 2004 roku.

Nieco dalej pochowany został Henryk Gontarz, odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Działacz Solidarności, uczestniczył w strajkach w WSK Świdnik, w lipcu 1980 roku. Henryka Gontarza pamiętamy jako twórcę podziemnego Radia „Solidarność” w Świdniku, którego pierwsza audycja, wyemitowana została 30 kwietnia 1983 roku. Odszedł we wrześniu 2008 roku.

„Kochałeś skrzydła wiatru...błękit roześmiany” – to napis umieszczony na grobie, w którym od 4 stycznia 2010 roku spoczywa gen. bryg. pilot Tadeusz Góra. Jako pierwszy pilot szybowcowy na świecie, otrzymał Medal Lilienthala za rekordowy przelot z Bezmiechowej do Małych Solecznik pod Wilnem, w dniu18 maja 1938 roku. W czasie wojny wykonał ponad 880 lotów bojowych. W pamięci mieszkańców naszego miasta zapisał się jako niezwykle skromny i życzliwy człowiek.

Aleja zasłużonych to również miejsce, gdzie znajduje się pomnik upamiętniający żołnierzy Podziemnego Państwa Polskiego, którzy walczyli o niepodległość i suwerenność w latach 1939 – 1945. Obelisk, w 60. rocznicę powstania AK, postawiono z inicjatywy świdnickiego Koła Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, Urzędu Miejskiego oraz społeczeństwa Świdnika.

Na końcu alei, po prawej stronie, widnieją dwa duże krzyże oraz trzy tablice. Na jednej z nich napis: „ Śmierć żołnierska jest święta i wszelki nakaz nienawiści maże. Czy wrogiem był, czy bratem, niech nikt nie pamięta. Jednaką cześć i miłość winniśmy im w darze”. To miejsce spoczynku 180 żołnierzy austro–węgierskich, 15 żołnierzy rosyjskich, poległych we wsi Świdnik Duży, w dniach 30 lipca – 3 sierpnia 1915 roku. Tu spoczywają również prochy żołnierzy polskich poległych w 1939 roku oraz żołnierzy radzieckich, którzy zginęli w 1944 roku, między innymi w Wólce Lubelskiej, Turce, Łuszczowie. Ich szczątki przeniesione zostały z cmentarza wojennego, do 2009 roku mieszczącego się w Lesie Świdnickim.

Kiedy opuszczam cmentarz, przypominam sobie słowa piosenki Krzysztofa Klenczona: „Jak myśl sprzed lat, jak wspomnień ślad, wraca dziś pamięć o tych, których nie ma...”.

Agnieszka Wójcik, Głos Świdnika nr 41/2010