Lublin, dnia 6 marca 2004 r., godz. 4.00. Bezsenność, ale nie szkodzi, jest czas na przeróżne wspomnienia. Zastanawiam się, jak do tego doszło, że zostałem plastykiem. Warto się nad tym zastanowić. Wiadomo – zawód obdarzany społecznym szacunkiem, ale przecież niełatwy, daleki od sztampy typowej dla innych profesji, zmuszający do nieustannego zmagania się z własnymi słabościami i do ekshibicjonistycznego konfrontowania własnych wytworów z nie zawsze przyjaznym odbiorcą. Dlaczego więc właśnie ten zawód? Jak do tego doszło?